co dodać jako następne?
wtorek, 18 grudnia 2012
Imagine z Niallem :)x
Hej :)x
Zgodnie z ankietą dodaję imagina z Niallem.
Przepraszam, że tak długo odwlekałam z dodaniem notki, ale mam ostatnio, dużo nauki. Nie jestem zbyt wzorową uczennicą, więc trzeba coś poprawić, bo koniec półrocza a jak na razie mi to nie wychodzi. A jak tam u was z ocenami? Macie jakieś dopuszczające. Bo mi chyba wyjdą tak to smutne. Modlę się by znów nie mieć dwói z polaka, ale jednak chyba będzie i jeszcze ta inne przedmioty zawaliłam, ale nie bd wam uprzykrzać, tym życie. Macie swoje :)x
Liczę na wasze opinie i głosy ankiecie.
CZYTASZ=KOMENTARZ!
Tęsknisz za tym co było kiedyś. Jeszcze niecałe parę miesięcy temu uwielbiałaś spędzać z nim czas. Teraz jest tak samo, lecz to jednak nie to. Zakochałaś się w swoim najlepszym przyjacielu Niallu. Nie wiesz czy to odwzajemniona miłość, więc nie robisz sobie łudnej nadziei. Był on dla Ciebie jak brat. Bałaś się go zranić. Bo w końcu on był twoim jedynym przyjacielem. Byłaś już na skraju wyczerpania nerwowego, bo bałaś się mu wyznać prawdę. Jednak nie poddałaś się tak łatwo i poszłaś do niego. Idąc ku jego domu porządkowałaś sobie myśli i ustaliłaś co mu powiesz. Jednak z tego wyszłam całkiem odwrotna sytuacja, której się nie spodziewałaś. Zadzwoniłaś na dzwonku. Uśmiechnięty blondyn otworzył drzwi, po czym radośnie Cię przywitał. Wpuszczając Cię do środka.
-Chyba musimy porozmawiać.-zaczął rozmowę.
-Takie mam zamiar.-odparłaś.
-To dosyć trudne, ale nie mogę czekać... Chodzi o to, że jesteś moją najlepszą przyjaciółką, a ja mam problem.
-Jaki?-zapytałaś, po czym przełknęłaś ślinę
.-Zakochałem się w najlepszej przyjaciółce. Jak myślisz,powiedzieć jej o tym? Zrozumie to?-zapytał.
Ty z trudem przełknęłaś ślinę. Na moment zamknęłaś oczy.
-Powiedz jej. Na pewno zrozumie.-powiedziełaś przeczesując jego bond włosy. Zakochałem się w tobie.-powiedział, z nutką nadzieji i niepewności.
Ty odpowiedziałaś na to najładniejszym uśmiechem jaki mogłaś mu zaoferować. Przysnuęłaś się ku niemu i delikatnie chwyciłaś jego twarz. Jakbyś w soich dłoniach rzymałaś najcenniejszą rzecz na świecie. Wasze czoła się zetknęły. Usta złączyły w soczystym pocałunku.
-Kocham Cię.-wyszeptałaś.Od tej pory ty i Niall tworzyliście parę
poniedziałek, 10 grudnia 2012
Ziall :)x
Hej :) Dodaję wam kolejny one shot Zialla. Za wszelkie błędy przepraszam, ale nie chciało mi się ich poprawiać.
OSTRZEGAM WULGARYZMY, SCENA +18 NIE CHCESZ NIE CZYTAJ
Do zobaczenia już niedługo! Głosujcie w ankiecie! Enjoy
CZYTASZ=KOMENTARZ
-Momo! Proszę Cię, nie mam już siły się uczyć miesiącami, przecież za tydzień ferie. No zlituj się.-wypowiedziałem błagalnym głosem w stonę mamy, która stała pomiędzy futrynami drzwi.
-Nie maurdz! Kiedyś mi za to podziękujesz kochanie zrozum. To dla twojego dobra.-powiedziała wychodząc z mojego pokoju.
-Ja tego nigdy nie zroumiem! Nigdy.-wymamrotałem kładąc się lekko na łóżko i dając na twarz masywną, otwartą książkę.
Moje życie polegało na jednym i tym samym.. mianowicie nauce. Oczywiście wszystko robiłaem zgodnie z ich planami. Jeszcze gdy byłem młodszy nie zastanwiałem się nad tym a teraz. Właśnie. Dopiero teraz przejżałem na oczy. Nawet bez mojego zdania wybrali mi dziweczynę. Diana.Niby całkiem spoko, to ładna kobieta, miła, symatyczna, rozgarnięta i mi obca. Spotykaliśmy się tylko w szkole i od czasu do czasu przy kolacji z rodzicami... Dalej tego nie skomentuję. 'Ble ale brzydka pachnie ta ksiązka'. Powiedziałem w myślach biorąc głęboki oddech przez nos. Pachniała ona tak nowo. Świeży druk. Nowy papier. Ochyda. Ten zapach prześladował mnie od małego. Wziąłem ową ksiązkę z twarzy kładać ją obok siebie. Wstałem z łóżka i poszedłem na dół.
-Idę się przejść. Będę niebawem.-poweidziałem ubierjąc na siebie kurtkę i owijają czyję masywnie ciepłym szalem. Szełem w kierunki domu 'mojej dziewczyny'. Chciałem powiedzieć jej coś ważnego.*Dryn* Zadzwonił dzwonek do drzwi i te natychmiasto się otworzyły.
-O hej Diana. Pójdziesz ze mną na spacer.
-Jasne czekaj minutkę tylko się ubiorę.
Po pięciu minutach była gotowa. Właśnie po pięciu. Boszz jak ja nie lubię, gdy ktoś się spóźnia. Jeśli się nie wyrabiasz z czasem to mów a nie.. E z resztą mniejsza o to. Zabrałem ją do parku. Tam szliśmy ulicą. Waw co za zaskoczenie! Co nie? Na dworze było chłodno jak to w zimnę. Z nieba padał śnieg z deszczem. Mmm kocham taką pogodę.
-Wiesz jest coś co chciałem Cie powiedzieć.. Bo.... Wiesz.-wyspeleniłem.
-No mów!.
-Ten związek, to wszystko nie ma sensu.
-Ale jakto? Coś się stało?
-Jestem gejem. To po prostu nie dla mnie. Przepraszam.-gdy to powiedziałem ona po prostu odbiegłam. Ah gdybym wiedział jak to wszystko się potoczy nie zrobiłbym tego, ale tak czułem. Poszedłem z powrotem do domu. I od razy poszedłem do pokoju. Pouczyłam się. Umyłem. Zasnąłem.
Następny dzień.
Jest sobot. U mnie sobota oznacza ah nic innego jak poranną wizytę w bibliotece. Tak więc przebrałem się w wygodne ciuchy. Wygodne dla mnie to dresy. Udałem się w swoją stronę wpowiadając 'Wychodzę' na pożegnanie. Szedłem obładowany książkami, gdy nagle ktoś mnie szturchnęła, idąc. Pech. Wywaliłem wszystkie ksiązki na ziemię. Naszczęście były oprawione.
-Uważaj jak chodzisz.-wymamrotałem.
-Przepraszam.-wypowiedział mężczyzna odwracajac się. Pomógł mi zebrać ksiązki.
-A tak wogule to jestem Zayn.
-Niall-powiedziałem podając mu dłoń.
Gdy zobaczyłem te jego czarne magiczne oczy zakoc... Chwila, chwila czy tamte słowa powoli nie stając się czynem. Oho zaczynam się bać. Ten odprowadził mnie ku bibliotece, po czym rzem weszliśmy do środka, oddałem wyporzyczone ksiązki. Nawet nie wyporzyczyłem nowych, gdyż bylem zajęty rozmową z nim.
-To ty jesteś ten nowy?-zapytałem kierując się ku wyjściu.
-Tak to ja. Przeprowadziłem się tutaj nie dawno. Hah praktycznie to znam tylko Ciebie.
Nie wiem czemu, ale poschwlibiło mi to. Opowiedział mi o sobie. O tym, żę czuje się tutaj nie swojo, i wogule to, dla niego trudna sytuacja. Ja opowiedziałem mu o tym, za jakiego kujana robię, że zerwałem z dziewczyną. Oczywiście nie podałem powodu jaki zmyśliłem.
-Em mogę Ci coś powiedzieć?-zapytał.
-Jasne.-powiedziałem pełen ekscytacji.
-Chodź ze mnę.-On doprowadził mnie do pewnej ulicy za parkiem. Było tam pustu, tak kojąca, magicznie, tak jak jego oczy. Okey to nie miało sensu. Dziwne, że znał tą ulicę. Ja jej nie znałem, a mieszkam tu od dziecka.
-Masz!-powiedział dając mi papierosa.
Jak się okazało to tym nie było. Po drodze do domy zawarliśmy przysięgę. 'To nasza tajemnica'. Weszedłem do środka budynku, cały napromieniały, taki słoneczny, uśmiech mi z twarzy nie schodził. Chyba amorek kopnął mnie w kutasa.
-Czemu Cię tak długo nie było?-dochodziły do nie pytania.
-Byłemw bibliotece.
-Tak długo?
-Jeszcze na spacerze.
-Dzwoniła do mnie mam Diany. Podobno zerwaliście.
-To już moja sprawa.-poszedłem na górę, myśląc o Zayn'ie.
On był taki miły. uczynny, nonszalancki, schludny, niegrzeczny, po prostu spontaniczny. I te jego czarne włosy, magincze oczy, wyraziste rysy twarzy. Ugh. Co ja wymyślam. Ja nie mogę popaść w ten stan, ale niegdy takiego czegoś przed tym nie czułem. Nigdy. Co naprawdę było dziwne, lecz nie rozmyślałem, nad tym wcześniej. Miałem swoje lata, a jednak nie byłam zakochany nigdy przedtem. Tak myśląc zasnąłem.
Tydzien później.
Dziś się urodziny Zayna. Poznaliśmy się o wiele lepiej. Już wiem, dlaczego przeprowadził się tutaj. Powód mianowicie jest taki.. on jest gejem i go za to hejtowali. No jak tam można? Nie ruzmiem ludzi nietoralancyjnych, no bo jak można wytykać kogoś palcami? Stając przed lusterm i poprawiajć muszkę miezyłem siebie wzrokiem. Haha to wyglądało komicznie. Okey jedna porpawka włosów, druga i happt. Jestem gotowy.
-Wychodzę!-wykrzyczłem schodząc w dół po dębowych schodzach.
-Gdzie idziesz?
-Do kolegi na urodziny, będę rano.-powiedziałem domykając drzwi.
Pięć minut byłem na miejscu. On otworzył drzwi. A ja wessałemsię muw usta. Były one takie ciepły, miękkie, jejku rozpływam się. Ustałem. Wspominając,przed ostatni czas, bardzo się zmieniłem. Nie widac co nie? Haha. Byliśmy sami w domu. Onznał tylko mnie so..
-Um wiatj przyacielu.
-Musimy pogadać.-powiedziałem zamykajać drzwi. Wziąłem go na ręce i zaniosłem go na kanape całując go po szyji. Zamierzałem zrobić to po raz pierwszy z nim. To było niesamowite. Położyłem się nad nim,jedną nogą stąpając po ziemi. Rozpinąłe powoli guziki, jeden za drugiem. Liżąc jego szyję i lico. On w miedzy czasie włożył mi rękę do spodni. To było oh.. kurwa coś zajebistego.
-Aaaa Zayn. tak kurwa! Szyyybciej. Zaaynn.-wyjąkałem rozpiawszy mu koszulę go końca a następnie zaplątując place w jego czarne włosy. A onnadał robił mi przyjemność, a ja jednym ruchem ręki ściągnałem mu spodnie. Liżać jego postek i brzuch, zjechałem do gumki od bokserek, ściągając je.
-Jubilata należy uszczęśliwić.-wymamrotałem przyglądając się mi z dołu.
Zbliżając się ku jego członku, oblizałem osta, następnie oblizałem jego nasadę. Zjeżdżając niżej. Wziąłem go całego do buzi, jeżdżać po nim językiem. Uh momentalnie przechodził przezemnie dreszcz, gdy wybrażałem sobie jaką przyjemność może on czuć. On wytrysnął. Ja zassałem się bardziej. Liżać go najdokładniej na świecie. Skończyłem. On zaś ściągnął mi spodnie razem z bokserakmi jednym ruchem ręki.
-Przygotowany?-zapytał,
Dalej nie informując mni, wszedł we mnie tak zaskaująco mocno. Ugh nie mogłem sobie tego bardziej realistyczniej wybrazić. To coon robił ze mną to magia. Jakiej wcześniej nie doznałem. Jeździ w głórę i w dól tak 69 razy. Trzymając mnie za biodra posówał mocniej. Jednym palcem drażniąc się z moim członkiem wywoływał u mnie szalenstwo. Wyszedł.
-Jesteś najlepszy na świecie.-odjąknłem
-Nie tak jak ty mój, drogi nie tak jak ty.-powiedział całując mnie w szyję. Tak zasnęliśmy.
Obudził mnie dzwonek budzika.
-Zayn przepraszam muszę iść. Obiecałem, że będę nad ranem.-powiedziałem ubierając się w ubrania które były rozżucone po całym domu. Niecłae 5 minut byłem na miejscu.
-Gdzie Cię tak długo nie było? Może mi wytłumaczyć, dlaczego zerwałeś kontakty z Dianą.-zapytała z pretensjami mama.
-Chcesz wiedzieć całą prawdę?
-Tego oczekuję.
'Okey teraz albo nigdy'Pomyślałem.
-Jestem gejem.-wydusiłem z siebie, moja twarz od początku do końca była jak z kamienia.
sobota, 8 grudnia 2012
Imagine z Zaynem :)x
Hej :)
Zgodnie z umową, dodaję imagina z Zayne'm. Jest on nie ukrywając, trochę jakby z innej planety bo pisałam go językiem zaczerpniętym z mojej książki od polskiego. Pewnie widać różnice pomiędzy tym imaginem a pozostałymi, lecz mam nadzieję, że wam się spodoba.
Liczę na wasze głosy w ankiecie i komentarze. Krytyka jest mile widziana. :)x Kisses
btw. jeśli chcecie być informowani o nowych notkach podajcie mi swoje tt w komentarzu! A na pewno was poinformuję !
Siedzisz na sofie zapatrzona w kremową, bladą ścianę, myśląc o tym jak mało poświęcacie sobie czasu. Nieby zawsze razem a jednak osobno. Podczas gdy jedną nogę masz podwiniętą, a drugą zgiętą w kolanie siedziesz, czując wnoszącą się w powietrzu woń esencji która masz w dłoni. Zapratrzona w drzwi spoglądasz na Zayna który wchodzi do domu. Jak gdyby pierwszy raz dziw taki widziała
-Co tutaj robisz? Przecież ledwo co świt.-powiedziałaś. Z powrotem kierując zwrok na ścianę. Wymusając uśmiech na twarzy, bierzesz łyk herbaty.
-To nie mogę już spędzić więcej czasu z moję dziewczyną?-zapytał idąc w twoją stronę. Twoje niemal nagie plecy, na których widniała cienka, lenna, lekko prześwituąca bluzeczka, okazwyały długie kasztanowe zwijające się w pierścienie włosy. Które to on zgarnął ku podbrudku.
-Tak Ci ładniej.-wymamrotał.
Ty uśmiechnęłaś się rumieniąc. Przbliżyłaś się bliżej niego, kładąc głowę na jego silnym ęskim ramieniu.
-Przecież wiesz, że zawsze możesz. Ale czy teraz jesto to tego warte?-wypowiedziałte słowa prosto do jego zziebniętego ucha.
Jego twarz staje się ciężkawa, szyja, a głos matowy. Niski jakby ochrypły, przygotowujący.
-Idę z tobą, ale w ogule.-powiedział muskając twoje rozgrzane od pary policzko.
-Czemóżeś tak szybko zmienił zdanie?
-Tęsknię.
-Uwierz ja też.-powiedziałaś całując jego rozpalone usta. Wzięłaś go za kołnierz koszuli i zaprowadziłaś za sobą do sypialni. Odwróciłaś twarz w jego stronę. Poczułaś jego ciepły oddech. Przysunęłaś się jeszcze bliżej. Czule pocałował Cię. Podeszłaś pewniej do tej sprawy niż on. Wasze całusy przerodziły się w bardziej namiętne. Leżeliście na sobie. Mulat, całował mnie wokół szyi. Nie mogłaś się opszeć. Pokusa była silniejsza ode Ciebie samej. Leżałaś naga na czarnookim. Całowaliście się coraz namiętniej. Ściągnęłaś jego bokserki, jednym ruchem ręki. Zayn wszedł we Ciebie. Robił to tak starannie i tak dobrze. Był niesamowity. Próbowałaś nie jęczeć zbyt głośno, ale to było silniejsze ode Ciebie. Po chwili ustaliście i oboje zasnęliście
piątek, 7 grudnia 2012
Larry :)x
Hej :)x
Z góry przepraszam za długą przerwę, ale tak jakoś nie znalazłam czasu na przepisanie tego wszystkiego, wiecie pełno nauki jakby świat tylko wokół tego się kręcił, ale okey. Wyrobiłam się i przepisałam Larry'ego.
Mam nadzieję, że wam się spodoba. I nie ma co ukrywać do kitu jest bo ostatnio jakoś weny brak i wgl. Masakra.
Proszę o dalsze głosownie w ankiecie! Liczę na komentarze.
Za wszelkie błędy przepraszam, ale nie chce się mi ich poprawić hah.
btw. Jutro dodam imagine z Zayn'em! Enjoy :)x
Idąc ciemną ulicą, zauważyłem trzy dobrze zbudowane sylwetki podąrzjące ze mną. Nie nie podejrzewając szedłem dalej przed siebie. Od samego domu Zayna szli za mną. Skręciłem do nie znanej mi ulicy. Chciałem sprawdzić, czy pójdą za mną. A jednak skecili. Odwróciłem się przodem do nich.
-Czego doemnie chcecie?-wypowiedziałem te słowa w ich kioerunki.
-Hah nigdy nie zgadniesz!-powiedział jeden z nich.
-Nie rozumiem.
-Pedał!-wykrzyczał.
-Odwal się!
-Co idzies do chłopaka oh adorator.-wypowiedział 'rudy'.
-Nic Ci do tego!
-Pedał jesteś i to mi do tego.-zaśmiał się najstarszy z nich.
To co wtedy czułem było nie do opisania. Stałem tam jak osłupiały. Nie wiedziałem co miałem począć. Ja to się zawsze w coś wpakuję.
-Zostawcie mnie w spokoju!-wykrzyczałem.
Oni podeszli do mnie, jeden z nich zadał mi cios w brzuch. Następnie w trawrz, przetarłem ją i na swoich dłoniach zobaczyłem krew. Nie zdąrzyłem się ocknąć jak znów oberwałem w twarz. Czułem ttylko jak spływam sobą na zimię. Zaczęli mnie kopać, szturać. To było nie do zniesienia, ale co ja mogłem począć? Ledwo co kontaktowałem.
-Co tutaj się dzieje?-zapytał męski zachrypięty głos.
*
-Co się tutaj stało? Gdzie ja jestem?-zapytałem, otwirając jedną powiekę. Światło w pomieszczeniu oślepiło moje gałki oczne.
-Spokojnie. Jest wszystko dobrze.-powiedział nieznajomu mi głos.
Próbowałem podnieść się do pozycji siedzącej, ale nie dałem rady.
-Auuć! Boli.-wysyczałem z bólu.
-Powinieneś jeszcze polerzeć. Może zadzwonię po lekarza?-zapytałz troską.
-Wtedy otwarłem powieki. W oczy wrzucił misię pogodny wręcz śliczny z twarzy, cimny blondyn. Z mocno ciemnymi niebieskimi oczami. Ten widok po prostu mnie uwiódł. Jego widok. Patrzył na mnie z taką troską. Był taik słodki.
-Yyy nie trzeba. Czuję się lepiej. Na prawdę.-powiedziałem wysialając na swoje twarzy uśmiech.
-Jesteś pewien?
-Tak. A możesz powiedziać mi jak się tutaj znalazłem?
-Znalazłem Cię, pobitego na ulicy. A tak apropo Louis jestem.
-Harry.-powiedziałem wpatrzony w jego błękitne oczy. Podając mu dłoń. Od czasu, gdy go zobaczyłem marzyłem by jej dotknąć.
-Dlaczego oni Cię podbili?-zapytał.
-Em. truno mi o tym mówić, ale okey. Zwyzywali mnie od pedałóż. Masaka. To przecież nie moja wina. Nie mam na to wpływu.-wymamrotałem.
-Aha.
-Mhm. Mogę się domyśleć co sobie o mnie pomyślałeś.-powiedziałem zrezygnowany.
-Nie. Ja by tak nie pomyślał nigdy.-zapierał się.
-Na prawdę?
-Tak.-powiedział posyłając mi jedne ze swoich pięknych uśmiechów.
Ulżyło mi, gdy to powiedział. On tolerował to kim jestem, nie zastanwiałam się dlaczego. Tylko po prostu cieszyłem się.
-Gdzie jet łazienka?-wydukałem.
-Pierwsze drzwi na lewo.
-Dzięki.-wyszedłem do łazinki, by zobaczyć swoją pobitą, osiniałom twarz. Stanąłem przed lusterm i zoabczyłem swoją czaszkę. Nie było aż tak źle z moją twarzą, ale z innymi częsciami ciała było gorzej. Miałem na sobie sie ślady po pobiciu. Przeglądając jeszcze swoje ciało, po chwili wyszedłe i udałem się do tymczasowego pokoju. Jego już tam nie było. Louis. Jakie to ładne imię. Takie proste, staroświeckie, śliczne, odpowiednie dla niego.'Harry uspokój się'.
*
Czemu pozwalasz mi tutaj być?-zapytałem wpatrując się w jego błekitne jak morze tęczówki.
-Tak p oprostu.
-Nie martw się, już niedlugo będziesz miał mnie dosyć.-zachichotałem.
-Spokojnie. Niby dlaczego?
-Każdy tak ma. Uciekłem z domu. Nie tolerowali mnie. A teraz nie mam gdzie się podzieć.
-Wiesz, że możesz sotać tutaj ile chcesz.-zaproponował. Nie rozumiałem tego.
-Ale dlaczego?
-I tak nie zrozumiesz.
-Daj mi chociaż spróbować. Porszę.
-Bo ja.. no wiesz zakochałem się...w tobie.
Mnie zamurowało. Takie samo uczucie czułem. Cieszyłem się. Przecież ja czułem to samo.
-Eh ja w tobie też.-wyznałem.
Przubliżyłem się do bliżej niego. Trzymając swoją dło bliżej niego czułem jego ciepło. Wgapując się w niego, wziąłem jego podbrudek w moje objęcia, posuwając swoją twarz bliżej. Czułem jego ciepły, cięzki oddech. Nasze usta się styknęły. 'Jak on bosko całuje'-pomyślałem. Jego język jeździł po moim podniebieniu. One walczyły ze sobą. Gdy nasze usta się rozłączyły padłem na łóżko z uśmiechem na twarzy. Lou pochylił się nademną.
-Chesz więcej?-zapytał. Ja no to tylko przytankąłem.
Z góry przepraszam za długą przerwę, ale tak jakoś nie znalazłam czasu na przepisanie tego wszystkiego, wiecie pełno nauki jakby świat tylko wokół tego się kręcił, ale okey. Wyrobiłam się i przepisałam Larry'ego.
Mam nadzieję, że wam się spodoba. I nie ma co ukrywać do kitu jest bo ostatnio jakoś weny brak i wgl. Masakra.
Proszę o dalsze głosownie w ankiecie! Liczę na komentarze.
Za wszelkie błędy przepraszam, ale nie chce się mi ich poprawić hah.
btw. Jutro dodam imagine z Zayn'em! Enjoy :)x
Idąc ciemną ulicą, zauważyłem trzy dobrze zbudowane sylwetki podąrzjące ze mną. Nie nie podejrzewając szedłem dalej przed siebie. Od samego domu Zayna szli za mną. Skręciłem do nie znanej mi ulicy. Chciałem sprawdzić, czy pójdą za mną. A jednak skecili. Odwróciłem się przodem do nich.
-Czego doemnie chcecie?-wypowiedziałem te słowa w ich kioerunki.
-Hah nigdy nie zgadniesz!-powiedział jeden z nich.
-Nie rozumiem.
-Pedał!-wykrzyczał.
-Odwal się!
-Co idzies do chłopaka oh adorator.-wypowiedział 'rudy'.
-Nic Ci do tego!
-Pedał jesteś i to mi do tego.-zaśmiał się najstarszy z nich.
To co wtedy czułem było nie do opisania. Stałem tam jak osłupiały. Nie wiedziałem co miałem począć. Ja to się zawsze w coś wpakuję.
-Zostawcie mnie w spokoju!-wykrzyczałem.
Oni podeszli do mnie, jeden z nich zadał mi cios w brzuch. Następnie w trawrz, przetarłem ją i na swoich dłoniach zobaczyłem krew. Nie zdąrzyłem się ocknąć jak znów oberwałem w twarz. Czułem ttylko jak spływam sobą na zimię. Zaczęli mnie kopać, szturać. To było nie do zniesienia, ale co ja mogłem począć? Ledwo co kontaktowałem.
-Co tutaj się dzieje?-zapytał męski zachrypięty głos.
*
-Co się tutaj stało? Gdzie ja jestem?-zapytałem, otwirając jedną powiekę. Światło w pomieszczeniu oślepiło moje gałki oczne.
-Spokojnie. Jest wszystko dobrze.-powiedział nieznajomu mi głos.
Próbowałem podnieść się do pozycji siedzącej, ale nie dałem rady.
-Auuć! Boli.-wysyczałem z bólu.
-Powinieneś jeszcze polerzeć. Może zadzwonię po lekarza?-zapytałz troską.
-Wtedy otwarłem powieki. W oczy wrzucił misię pogodny wręcz śliczny z twarzy, cimny blondyn. Z mocno ciemnymi niebieskimi oczami. Ten widok po prostu mnie uwiódł. Jego widok. Patrzył na mnie z taką troską. Był taik słodki.
-Yyy nie trzeba. Czuję się lepiej. Na prawdę.-powiedziałem wysialając na swoje twarzy uśmiech.
-Jesteś pewien?
-Tak. A możesz powiedziać mi jak się tutaj znalazłem?
-Znalazłem Cię, pobitego na ulicy. A tak apropo Louis jestem.
-Harry.-powiedziałem wpatrzony w jego błękitne oczy. Podając mu dłoń. Od czasu, gdy go zobaczyłem marzyłem by jej dotknąć.
-Dlaczego oni Cię podbili?-zapytał.
-Em. truno mi o tym mówić, ale okey. Zwyzywali mnie od pedałóż. Masaka. To przecież nie moja wina. Nie mam na to wpływu.-wymamrotałem.
-Aha.
-Mhm. Mogę się domyśleć co sobie o mnie pomyślałeś.-powiedziałem zrezygnowany.
-Nie. Ja by tak nie pomyślał nigdy.-zapierał się.
-Na prawdę?
-Tak.-powiedział posyłając mi jedne ze swoich pięknych uśmiechów.
Ulżyło mi, gdy to powiedział. On tolerował to kim jestem, nie zastanwiałam się dlaczego. Tylko po prostu cieszyłem się.
-Gdzie jet łazienka?-wydukałem.
-Pierwsze drzwi na lewo.
-Dzięki.-wyszedłem do łazinki, by zobaczyć swoją pobitą, osiniałom twarz. Stanąłem przed lusterm i zoabczyłem swoją czaszkę. Nie było aż tak źle z moją twarzą, ale z innymi częsciami ciała było gorzej. Miałem na sobie sie ślady po pobiciu. Przeglądając jeszcze swoje ciało, po chwili wyszedłe i udałem się do tymczasowego pokoju. Jego już tam nie było. Louis. Jakie to ładne imię. Takie proste, staroświeckie, śliczne, odpowiednie dla niego.'Harry uspokój się'.
*
Czemu pozwalasz mi tutaj być?-zapytałem wpatrując się w jego błekitne jak morze tęczówki.
-Tak p oprostu.
-Nie martw się, już niedlugo będziesz miał mnie dosyć.-zachichotałem.
-Spokojnie. Niby dlaczego?
-Każdy tak ma. Uciekłem z domu. Nie tolerowali mnie. A teraz nie mam gdzie się podzieć.
-Wiesz, że możesz sotać tutaj ile chcesz.-zaproponował. Nie rozumiałem tego.
-Ale dlaczego?
-I tak nie zrozumiesz.
-Daj mi chociaż spróbować. Porszę.
-Bo ja.. no wiesz zakochałem się...w tobie.
Mnie zamurowało. Takie samo uczucie czułem. Cieszyłem się. Przecież ja czułem to samo.
-Eh ja w tobie też.-wyznałem.
Przubliżyłem się do bliżej niego. Trzymając swoją dło bliżej niego czułem jego ciepło. Wgapując się w niego, wziąłem jego podbrudek w moje objęcia, posuwając swoją twarz bliżej. Czułem jego ciepły, cięzki oddech. Nasze usta się styknęły. 'Jak on bosko całuje'-pomyślałem. Jego język jeździł po moim podniebieniu. One walczyły ze sobą. Gdy nasze usta się rozłączyły padłem na łóżko z uśmiechem na twarzy. Lou pochylił się nademną.
-Chesz więcej?-zapytał. Ja no to tylko przytankąłem.
Subskrybuj:
Posty (Atom)