co dodać jako następne?

niedziela, 25 listopada 2012

Imagine z Harrym :)x


 Hej :)x
Tak jak w ankiecie dodaję imagina z Harrym!
 Zachęcam do dalszego głosowania w ankiecie!
Liczę na waszą opinię w komentarzu! x
Za wszelkie błędy przepraszam!

Przed przeczytaniem włącz:   http://www.youtube.com/watch?v=7lH9HqiZjH4&feature=related


Był deszczowy, pochmurny dzień. Ty byłas taka podekscytowana waszym dzisiejszym spotkaniem. Właśnie miał odwiedzić, Cię twój chłopak. Chciałaś mu oznajmić, że zostanie ojcem i spodziewacie się dziecka. Wczaśniej nie mogłaś się z nim widzieć, byłaś chora. Nie chciałaś by się zaraził. Nie chciałaś by coś mu się stało, był dla Ciebie wszystkim. Ubrana i przygotowana, niecierpliwie czekasz na niego. Mijaja minuty, godziny, on się nie zjawia. Zaczynasz uświadamiać sobie, że on znalazł sobie inną. Zapomniał o tobie. Przeszliście przez tak wiele razem. Nie chciałaś nawet o tym myśleć. Nalałaś sobie wina. Popijając jego łyk, zadzwonił ktoś na drzwi. Przetarłas swoje usta i poszłaś je otworzyć. Łudziłaś się, że to on. Jednak oczekiwania były złudne. To byli dwaj faceci ubrani jak na służbie. 
-Co się stało?-zapytałaś niepewnie mierząć ich lodowatym spojrzeniem.
-Czy tutaj mieszka [T.I] To pani?- Ty przytaknęłaś. 
-Mamy smutną wiadomość. Pani chłopak Harry, on miał wypadek, nie żyje. Wpadł w poślizg. Zmarł na miejscu. 
-Nie! To musi być jakiś żart! On. My byliśmy umówieni. Ja na niego czekałam. On mi obiecał. To jest żart.-Wybiegłaś na ulicę.-Harry ty głuku nie dam się nabrać. Wyłaź! Proszę Cię chodź tutaj i to wyjaśnij! Chodź!-łudziłaś się. Wołałaś w każdą stronę. Rozglądałaś się po ulicy, krzakach, drzewach. Nikogo nie było. Usiadłaś na ławeczce. Zakrywajac swoją twarz. Łzy ciekły Ci, jedna po drugiej.
-Harry wyłaź!-krzyknełaś zwracając głowę ku góry. Krople deszczy kapały prosto na twoją twarz. Policjant okrył Cię kurtką.
-Harry powiedź, że to żart! Chodź tu!-wołałaś w niebo głosy.-Nie zostawiaj nas. Nie zostawiaj mnie i swojego dziecka. 
Policjant zaprowadził Cię do domu twoich przyjaciół. Tam w rzałobie powiedziałaś im o tym, że sodziewasz się dziecka. Nie chciałaś tak żyć. Nic nie trzymało Cię przy ziemi i zyciu. Chciałaś by wasza rodzina była w kąplecie. Nie chciałaś żyć bez niego. Po pogrzebie stałaś kilka godzin nad jego grobem, gapiąc się na nagrobek. Łzy spływały po twoim licu. Po powrocie do domu chciałaś popełnić samobujstwo. Jednak plan powiódł się niepowodzeniem chłopcy w odpowiedzniej chwili Cię powstrzymali. 9 miesięcy po, na świat przyszedł wasz syn. Nazwałaś go tak jak chciał jego ojciec. Wychowaywałaś go najlepiej jak mogłaś. Całyczas opowiadałaś mu o jego ojcu. Ktory się wami opiekuje. Wasi przyjaciele zasępowali małemu ojca. 

czwartek, 22 listopada 2012

One shot :)x


Hej :)
Dawno temu napisałam one shot'a więc postanowiłam, że go dodam bo czemu ma się marnować w notatnikach nie? x 
Z wszystkie błędy przepraszam, ale dziś jestem za bardzo zmęczona na poprawianie ich wszystkich (fizyka mnie wykańcza). 
Mam nadzieję, że się wam podoba. Liczę na wasze głosy w ankietach. :)x 
Enjoy






Nie wiedziałam, co mam począć. Matka chciała mnie wysłać do Londynu. Czemu akurat ja? Jadę do osoby, której praktycznie nie znam. Serio? Nie widziałam jej ponad dziesięć lat. Przecież wtedy byłam malutka. Co mogę z tego czasu pamiętam? Wpakowałam turkusową sukienkę na ostatnią warstwę, dużej, przestronnej czarnej walizki. 
-Mamo, ale naprawdę nie chcę! Rozumiesz? Czemu mi to robisz?-powiedziałam zrezygnowanie siadając na róg, świeżo pościelonego łóżka. 
-Julio Wyjdzie Ci to na dobre zrozum. Anna jest przemiłą kobietą. Ma dwójkę dzieci. Na pewno się dogadacie. Głowa do góry. 
Wtedy wiedziałam, że nie mam już wyjść. Nagrabiłam sobie, to teraz mam. To na co zasłużyłam. A może i nie? Już sama nie wiem jak to ze  mną jest. Chwyciłam niepewnie torbę za rączkę po czym wyszłam  z domu kierując się w stronę samochodu. 
-Czemu mi to robisz? Co ja takiego zrobiłam?- ponowiłam pytanie, licząc na głębszą odpowiedz. 
-Naprawdę? Nie mam ochoty z tobą dyskutować!-powiedziała oschło, wiedziałam przez to, że nie zna odpowiedzi, albo po prostu boi się odpowiedzieć. Kurcze. Sama już nie wiem. A ja tak bardzo nie lubiłam wyjazdu w ciemno. Wiem. Mam prawie 18 lat, ale nie chcę być dorosła. Chcę być wiecznie młoda. Tylko nie wiedziałam jak skutecznie zatrzymać czas. Było już chyba na to za późno. Ale cóż. Wysiadłam z samochodu, bez słowa pożegnania. Kierując się w stronę bagażnika. Wyciągłam swoją walizkę. 
-Nie pożegnasz się?-zapytała wychodząc z przednich drzwi. Kierując się w moją stronę.
-Paa.-odparłam machając jej obojętnie ręką. Napięcie się odwróciłam i pewnie kroczyłam do przodu z walizką. Czułam jak moje oczy są zaszklone. Nie mogłam tego powstrzymać. Czemu ona mi to robi? Akurat mi. Puszczając walizką z uścisku, pobiegłam w jej stronę.
-Mamo ja tak strasznie nie chcę tam jechać.-powiedziałam tuląc się do niej. Czułam jak jej bawełniana bluzka jest namoczona moimi łzami. 
-Tak mi przykro. Wiesz, że jest już wszystko zaklepane. A ty musisz się nauczyć, żyć w pełnej odpowiedzialności. Wybacz.-rzekła tuląc się we mnie mocniej. 
Uwalniając się z jej uścisku, poszłam w stronę lotniska. Jeszcze miałam trochę czasu. Więc poszłam odpocząc chwilę i usiąść na pobliskiej ławce. Grzebiąc w torebce, zauważyłam, że dostałam wiadomość. Próbując ją przeczytać niemal zamarłam. Jak on mi mógł to zrobić. W taki chamski sposób. Czytając to łzy płynęły mi mimowolnie z oczu. Właśnie mój chłopak, były chłopak zerwał ze mną przez sms'a. Jest gorzej niż przedtem. Rzuciłam telefonem z powrotem do torebki. I otwarłam słone łzy, z mojego lica. 
-To zaczynamy nowy etap życia.-wymamrotałam pod nosem.
Po tym sms'ie zrozumiałam, że nie mam po co tutaj wracać. Teraz już nie mam nikogo i nikomu na mnie nie zależało. 

*2 godziny później*
Wysiadłam z samolotu, właśnie otrzymałam swoją walizkę. Mama oznajmiła mi, że mam szukać szatynki, średniego wzrostu, z kartką z moim imieniem i nazwiskiem. Tak więc zaczęłam poszukiwania, niemal obcej mi kobiety. Ha! Mam znalazłam. Nie no ma się tego farta. Co nie? Nie zaczęła szukać a już znalazłam. Spoko. Podeszła do owej pani. I z pełnym uśmiechem na twarzy powiedziałam.
-Witam. Pani Anne? To ja Julia Nowak. Miło mi.-wydukałam podając jej wolną dłoń na powiatanie.
-Dzień dobry. Julio jak miło Cię znowu widzieć.-powiowiedziała przytulając mnie. 
-To pani mnie zna?-zapytałam, by ktoś w końcu kurde no powiedział mi prawdę i sens tego, po co tutaj jestem.
-Oczywiście. Gdy byłaś mała często was odwiedziałam.-na to tylko przytakłam uśmiechając się. Fajnie. Razem poszłyśmy do taxi i ruszyłyśmy do Holmes Chapel. Tak właśnie. Nie wiedziałam co mnie jeszcze czeka. Ale ona jakoś znajomo mi wyglądała. Sama nie wiem czemu. Przecież widziałam ją dawno, dawno. Gdy byłyśmy już na miejscu, zapoznałam się z jej córką Gemmą. Przypomniałam sobie, rozmowe z mamą i ona mówiła, że jest ich dwoje. Spoko. Poszłam do przyznanego mi pokoju. Się rozpakować. Po czym znów zeszłam na dół. 
-Może w czymś wam pomcó?-zapytałam widząc jak kobiety krzątały się  po kuchni.
-Nie trzeba. Idź odpocząc po podróży.
Tak więc poszłam do salonu przed telewizor. Programy były oczywiście angielskie, napierniczali tam tak szybko, że trudno było by się połapać, ale ja miałam smykałke do tego języka.  Tak więc minęła mi kolejna godzina.
-Kolacja.-zawołała Gemm.
Jedząc sporo rozmawialiśmy. Dowiedziałam się, że Anne ma jeszcze syna, w moim wieku. Jeszcze dowiedziałam się paru rzeczy, ale to zbędne. Poczym udałam się do swojego pokoju. Tam położyłam się na łóżku i biorąc telefon do ręki włączyłam lampkę nocną. Nie miałam siły czytać tego sms'a po raz drugi, więc usunęłam go tak jak ten numer. Nie rozmyślając dłużej udałam się do łazienki. Po szybkim prysznicu poszłam z powrotem do łóżka. Układając się po ciepłą kouderką zaczęłam rozmyślać ile to rzeczy dziś się wydarzyło. Mam wysłała mnie samą do Londynu praktycznie bez mojej zgody. Teraz jestem tutaj w obcym domu. Jeszcze chłopak ze mną zerwał. Po prostu żyć nie umierać. Myśląc o tym, łzy same spływały mi po policzku. Nic nie mogłam zrobić. Poduszka była zalana słonymi łzami. Tuląc się w nią jeszcze bardziej, te myśli nie wychodziły mi z głowy. Wtyedy usłyszłam, że ktoś otwiera drzwi do mojego tymczasowego pokoju. Szybko otarłam łzy i usadowiłam się w pozycji siedzącej.
-Hej.-odezwał się zachrypnięty męski głos.
Moje zaszkole oczy ujrzały radosnego chłopca. Z głębokimi zielonymi oczami i bujnymi brązowymi lokami.
-Cześć.-powiedziałam trochę miniej entyzjastycznie.
-Ja jestem Harry. Oj a tobie co się stało? Czemu płaczesz?-powiedział siadając po drugiej stronie łóżka.
-Julia.-podałam mu rękę.-Nic.
-Przecież widzę.
-Po prostu a i tak nie zorumiesz.-powiedziałam beznadziejnie.
-Daj mi spróbować.
-Serio? Chłopak ze mną zerwał przez sms'a. Po prostu super. Jeszcze nie wiem wogóle dlaczego tutaj jestem.  
-Bardzo mi przykro. Ale spokojnie całe życie przed tobą. Głowa do góry.
-Hah skąd ja to znam.-powiedziałam próbując się uśmiechnąć.
-Nie płacz już. Proszę.-powiedział ocierając moje policzki. Jego dłonie były takie zimne, a oczy takie gorące.- To ja już idę.-powiedział wstając z łóżka.
-Paa.-odparłam kładąc się wygodnie spać. Byłam tak zmęczona, że w gmnieniu oka zasnęłam. 


*Następny dzień*

Obudziłam się o 8 i o dziwo mój humor był o wiele lepszy. Nie wiem czy to przez wieczornoą wizytę Harry'ego czy tak po prostu, nie przejmuję się tym co zaszło wczoraj. Wzięłam do ręki książkę którą to już wczoraj wieczorem ustawiłam na szafce nocnej. Miałam wczorają ją przeczytać, ale jakoś tak wyszło, że zasnęłam. Tak więc zaczęłam czytać ową książkę, nawet nie zaglądając na jej tytuł. Jak na razie początek nie był zbyt interesujący, ale okey. Bo co innego miałam robić? Tak więc doszłam do strony 14, i przerwałam bo ktoś wszedł do pokoju.
-O Hey.-powiedziałam kierując te słowa do bruneta.
-Cześć. Zaraz będzie śniadanie. Chodź.-powiedział wyciągając w moją stronę dłoń.
-Już idę. Hazza. Mogę do Ciebie tak mówić?-ten przytaknął.-Po śniadaniu pokażesz mi okolice?-zapytałam
-Jasne. A teraz chodź.-powiedział znów wyciągając rękę w moją stronę. Ja wstałam z łóżka. Uśmiechnęłam się do niego i po prostu poszłam przed siebie, zostawiając go za mną. 
-Dzień dobry!-powiedziałam entuzjastycznie do Anne. Ta przywitała się ze mną. Po czym ustawiła talerz kanapek na stole. 
-A gdzie Gemma?
-Musiała coś załatwić. Siadaj.
Usiadłam pośrodku stolika, naprzeciw mnie usiadł Harry. Ciągle się mi przyglądając. A ja tego tak bardzo nie lubię. Po prostu nienawidzę, gdy ktos się na mnie gapim gdy jem. Tak więc odłożyłam kanapkę i zaczęłam mieszać łyżeczką herbatę. Wpatrując się w ciecz. On co chwila uśmiechał się sam do siebie pod nosem. Co doprawadzało mnie do wewnętrznego szału. Spokojnie. Spokojnie. Powtarzałam to sobie w myślach. Gdy wypiłam całą esencje odeszłam od stołu, wcześnie dziękując za posiłek. Po czym odniosłam swój talerz i kubek. Udałam się z powrotem do swojego pokoju. Przebrałam się w jasne szorty i turkusowy top. Wtedy po pokoju rozbiegło się pukanie do drzwi.
-Mogę?-zapytał zachrypnięty głos, taki sam jak wczoraj. Wiedziałam, że to on.
-Tak. Wejdź.-powiedziałam zbierając najpotrzebniejsze rzeczy do torebki i odkładając wcześniej nie doczytaną książkę na półkę. 
-Idziemy?
-Chodźmy.
Tak jak planowaliśmy tak zrobiliśmy. 
-Może pójdziemy do parku?-zasugerował loczek.
-Jeśli chcesz.
Tutaj było cudownie, magicznie, pięknie. Wszystko w jednym. W takie pary jak ta, uświadomiłam sobie jak to dobrze, że nie ma mnie w Polsce. 

                                                                          *

-Harry proszę usiądźmy na tej ławce.-prosiłam go po raz kolejny, lecz ten i tak upierał się za swoim.
-Na następnej proszę. Chodźmy!
-Nie! Ja tutaj siedzę i koniec.-powiedziałam usadawiając się na drewnianej nawierzchni.-Haroldzie chodź tutaj.
Ten odwróciła się napięcie i zmierzył mnie wzrokiem. Jego mina oznaczała jakby "Jeszcze raz tak do mnie powiesz, a pożałujesz"
-Coś się stało. Haroldzie.-wstałaś z ławeczki bardziej akcentując jego imię.
-Pożałujesz tego!-wykrzyczał.
W tym samym czasie podbiegł w moim kierunki biorąc mnie w pasie przez ramie. Zaczął biegać. Jak głupi. 
-Przestań proszę! Odstaw  mnie Nooo. Jeśli tego nie zrobisz, będę mówiła do Ciebie tak już zawsze. Zawsze!-wykrzyczałam bijąc go pięściami w plecy. Ten jednak nie przestawał. 
-Haroldzie późć mnie.-wykrzyczałam 
-Chciała byś!
-Haroldzie! Proszęęęęęęę! Haaaaroldzie!-powtórzyłaś jego "imię" z dobre kilkanaście razy. Ten póścił Cię wolno.
-Porszę Julio.-jego dłonie zjeżdżały po moich udach.
-Dziękuję Harol.Harry.
Czułam, że na moich ustach widnieje uśmiech jak nigdy. Czując jak jego dłonie błądzą po moim ciele, aż chciało się go pocałować. Alee.
-Chodźmy usiąść.-wydukałam. Ten jednak stał bezruchu. W takiej samej pozycji co wcześniej.
-Nie daj się prosić noo.-wyciągnęłam rękę w jego stronę. Robiąc krok ku niemu, a on ku mnie. Nasze dłonie się zetknęły. Pociągnęłam go za nią i razem poszliśmy usiąść.
-Tęsknisz za nim?-zapytał wpatrując się swoimi głęboki zielonymi oczami prosto we mnie. Czułam to. Ja gapiłam się przed siebie.
-Nie. Dzięki Tobie.-powiedziałam kierując wzrok w jego stronę. 
On chwycił mnie za pod brudek, swoimi zimnymi dłońmi. Przybliżając się ku mnie. Czułam, że muszę to zrobić. On tego chciał, ja też. Byłam wolna. Co miałam do zrobienia? Czułam jego ciepły oddech na szyi. Nasze usta się połączyły. Jak on bosko całował. Jego usta były takie miękkie i rozpalone. Jego język jeździł po moim podniebieniu. One wręcz walczyły ze sobą. Po chwili ostaliśmy. Ja tylko nieśmiało się uśmiechnęłam. Czułam jak moje policzki zalane są rumieńcami.  
-Idziemy do domu?-zapytałam.
-Chodźmy robi się późno. Em mam rozumieć, że my jesteśmy razem?
-Jeśli tego chcesz ja bardzo.
-Okey.-powiedziała zaplatając swoje palce w moje. 
30 minut później byliśmy już pod domem. 
-A bymbył zapomniał dziś mam cały dom dla siebie. Więc co robimy?-zapytał ruszając dwuznacznie brwiami. 
-A na Co masz ochotę?-zapytałam.
-Na Ciebie.-wymamrotał pod nosem. W tym samym czasie weszliśmy do środka pomieszczenia.
-Słucham?
-Nic nic.
-No powiedź.-powiedziałam tuląc się do niego. 
-Nie powiem.-upierał się. Zaczęłam go łaskotać. To jednak nie poskutkowało. Więc podreptałam na górę, do swojego pokoju. Położyłam się na łóżku czując się lekko. Wgapiając się w kremowy sufit, rozmyślałam o tym co stało się przedtem. Może on oczekuje czegoś więcej? Nie wiedziałam tego. Usłyszałam jak wchodzi do pokoju, uchylając cicho drzwi. On położył się obok mnie.
-Mogę się Ciebie o coś zapytać ?-zapytał spoglądając mi głęboko w oczy.
-Jasne.
-Czy my jesteśmy przyjaciółmi?
-Tak, myślę, że tak.-odpowiedziałam bez wahania.
-Okey, a mogę powierzyć Ci sekret?
-Tak.-przytaknęłam.
-Zakochałem się w mojej przyjaciółce.-powiedział patrząc jaka będzie moja reakcja. Ja przybliżyłam się do niego i zostawiłam na jego ustach czuły pocałunek.
-A ja zakochałam się w przyjacielu.-powiedziałam uśmiechnięta z ulgą. 

wtorek, 20 listopada 2012

Imagine z Niallem :)x


Hej :)
Zgodnie z obok ankietą dodaję imagine z Niallem xd Mam nadzieję, że się spodoba.
Od razu ostrzegam scena +18 czytasz ba własną odpowiedzialność :) 
Liczę na komentarze x
(głosujcie dalej!)



Byłaś na bardzo, ważnym spotkaniu. To właśnie dzisiaj, przy kolacji miałaś poznać rodziców swojego chłopaka. Siedząc pomiędzy nim, a jego matką. Zaplątałaś swoją stopę o jego prawą nogę. Wtedy on wiedział jak bardzo jesteś przejęta i zdenerwowana. Wtedy on szepnął Ci do ucha. 
-Chodźmy do łazienki na chwilę proszę.
-Poczekaj dziesięć minut.
On tylko przytaknął stwarzając na swojej twarzy słodki uśmiech, po czym jadł dalej. Gdy wzięłaś kęsa greckiej sałatki, poczułaś jego rękę na swoim udzie. Miałaś małą czarną więc wiedziałaś o co mu może chodzi. Gryząc gry za gryzem, poczułaś jak jego ręka jest coraz wyżej. Włożył Ci rękę pod sukienkę. Czułaś się niesamowicie podniecona. Jego dłonie były takie zimne. Lekko się uśmiechnęłaś. Nie chciałaś wywoływać dziwnej sytuacji. To była nie komfortowa chwila dla Ciebie. Tak jak myślałaś włożył Ci tam palec wskazujący. Robiąc powolne ruchy. Sprawował, że na twoje skórze pojawiła się gęsia skórka. Następnie dołożył drugi palec. Tym razem jego ruchy były szybsze i mocniejsze. Zaczęłaś cicho pojękiwać. Wzięłaś do ręki szklankę wody, następnie robiłaś łyk za łykiem. Twoja ręka drgała. Włożyłaś rękę pod stół, wyciągając jego palce. 
-Chodź.-szepnęłaś mu na ucho. 
Wtedy on chwycił Cię za dłoń, po czym odeszliście od stołu. Zamknęliście się na klucz w łazience. Po czym mogliście dokończyć to co on zaczął.
-Proszę tu, i teraz. Dłużej nie wytrzymię.-poprosił blondyn
-Niall jaki ty jesteś...
-Dziwny? Romantyczny?-zgadywał.
-Kochanie orginalny.- uśmiechnęłaś się zadziornie. 
Szarpnęłaś za jego spodnie, które wylądowały  u jego stóp. Włożyłaś rękę w jego pasiaste bokserki, biorąc jego członka do dłoni. Zaczynając u nasady główki kończąc, powolne ruchy. Z biegiem czasu robiłaś to mocniej i szybciej. Całą restaurację przeszły jęki rozkoszy Nialla. Wtedy ściągnęłaś z niego bieliznę. Klęcząc przed nim wzięłaś go do buzi. Robiąc owalne, coraz szybsze ruchy.
-Tak, tak. Jesteś najlepsza.-te słowa wychodziły z jego ust od samego początku. 
Kiedy twoje ruchy stawały się już maksymalnie szybkie on wybuchnął. Jego sperma była w twoje buzi. Połknęłaś jej zawartość. Po czym wyciągnęłaś go z buzi przedtem gryząc jego główkę. 
-Teraz ty się przygotuj moja droga.-wypowiedział, przygryzając dolną wargę. 
Wtedy on usadowił twoje biodra, na parapecie. Po czym włożył Ci tam dwa palce. Jego ruchy od początku były szybkie i mocne. Na twoim czole pojawiły się krople potu. Z twoich ust, wydobywały się jęki jak nigdy. 
-Niall. Niall!-powiedziałaś odtrącając chłopaka od siebie.- Dość. Chodźmy już.-on wyciągnął palce. Po czym ubrał spodnie. 
-Ale obiecujesz, że dokończymy domu?
-Obiecuję.-powiedziałaś całując go namiętnie. 
Następnie ruszyliście  z powrotem do stołu. Dokończyliście jedzenie w jakieś 30 minut. Nikt was o nic nie wypytywał, co prawda mieli zdziwione miny, lecz nic sobie z tego nie robiliście. Po godzinie byliście w jego mieszkaniu. Tam dokończyliście obietnicę. Udaliście się do sypialni. Tam ściągnęłaś z niego ubrania, po czym on z Ciebie. Wszedł w Ciebie delikatnie. Czułaś się, jakby on wypełniał twoje wnętrze. Jego ruchy były powolne w tobie. Ty pojękiwałaś, gdy on robił to coraz szybciej i mocniej, Rósł w tobie. To było niesamowite. Na jego czele pojawił się pot trudu. Z każdą sekundą robił to coraz mocniej i mocniej. Trzymając rękę a jego torsie czułaś jak jego serce szybko bije. Zaczęłaś całować go namiętnie. On wytrysnął  w tobie. W tedy wyszedł. Położyłaś głowę na jego torsie.
-Dziękuję Ci. To było niesamowite. Kocham Cię.-wypowiedział. W tedy wy oboje zasnęliście. 

niedziela, 18 listopada 2012

Imagine z Harrym :)x

Hej :)
Zgodnie z ankietą obok dodaję imagina z Harrym. Pomysł zaczerpnięty z pewnej historyjki którą czytała dawno, dawno temu.  Mam nadzieję, że się wam podoba, chodź jest bardzo krótki. Następne będę dłuższe :)
 Liczę na waszą opinię, wszelaką krytykę itd. Kisses xx 



Przyszłaś do domu od lekarza. Chciałaś powiedzieć swojemu chłopakowi co Ci dolega, ale nie mogłaś. Nie chciałaś łamać mu serca. Kiedy o tym myślałaś łzy napływały Ci do oczy. Czemu akurat Was to spotkało? To nurtowało Cię dniami i nocami. Przetarłaś łezkę, która spływała po twoim policzku. Nagle okno w salonie otwiera silny wiatr. Podchodzisz bliżej, wychylasz głowę, przez futryny. Pod nim widzisz szczerzącego się Harry'ego który był cały mokry. Kociki twoich ust momentalnie się podniosły. Kazałaś mu przyjść do domu. Czekałaś na niego przed drzwiami. On z gracją je otworzył. Stałaś tuż obok niego. Spoglądając mu głęboko w oczy, zaczesałaś kosmyk jego loków za ucho. Czule go pocałowałaś. Jego zimny dotyk, przyprawiał Cię o dreszcze. Tak bardzo go kochałaś nie chciałaś go zranić. Chłopak 'zrzucił' mokre odzienie i przebrał się w suche ciuchy. Siedzieliście razem na kanapie, w ciszy wgapieni w siebie.
-Gramy w pytanie i wyzwanie?-zapytałaś.
-Jasne-odpowiedział podekscytowany.
Ty pierwsza zadałaś mu wyzwanie.
-Okey! Mam! Musisz wytrzymać beze mnie jeden dzień. Bez pisania, dzwonienia, jakiegokolwiek kontaktu. Musimy być odcięci od siebie na jedne dzień.-te słowa, tak trudno przechodziły Cie przez usta. Wiedziałaś, że ten dzień był ostatnim, a jednak dałaś mu 'wolność'. To był czas ba pożegnanie.
Było Ci strasznie przykro gdy ostatnie dni twojego życia chciałaś spędzić u jego boku, lecz nie chciałaś go rozczarować. Byłaś chora na białaczkę. Dwa dni później. Uradowany chłopak idzie Cię odwiedzić. Wchodzi do środka twojego domu. A tam widzi Ciebie. Leżysz na łóżku, bez ruchu. Cała sina. Obok Ciebie jest umieszczona karteczka, którą napisałaś wczoraj. 

"Kochanie, gratuluję, wygrałeś. Teraz rób to co dzień. Ja odeszłam. Ale nie na zawsze, kiedyś się spotkamy. Wiedź, że kochałam Cię, kocham Cię i będę Cię kochać, bez względu na wszystko"

Harry'emu momentalnie napłynęły łzy do oczu.
-Kiedyś będę przy tobie obiecuję.-wyszeptał, szlochając i ocierając słone łzy.




piątek, 16 listopada 2012

Ziall. :)x

Hej! Dodaję one shota z Ziallem dla zabicia czasu i w jakiś sposób "wypromowania" bloga. Mam nadzieję, że wam się spodoba. Jeśli nie to 'oj tam' ;) Enjoy!

Ostrzegam scena +18. Czytacie na własną odpowiedzialność. 
Liczę na komentarze!




Po raz kolejny, poszedłem spotkać się z moją dziewczyną poza mury szkoły. Czemu akurat tam? Bo jakby to ująć w szkole mamy 'poebany' system. Nie wolno nam nawet się trzymać za rękę. Gdy tutaj szacunek do miłości? Ja już sam nie wiem. Ale pomijając to, nie wiedziałem co mam począć. Z nocy na dzień myślałem o całym tym "związku". Przecież to nie miało żadnego sensu. Myślałem, czy ona nie jest ze mną dla sławy czy po prostu by zrobić sobie "dobrą reputacje" w szkole. Bo przecież byle kim nie byłem. Zastanawiałem się nad tym od dłuższego czasu, idąc w stronę jej smukłej sylwetki. Jej platynowe włosy zasłaniała fioletowa bawełniana czapka. Jej ciało okrywał mundurek. Tak właśnie. To był koszmar, ale jednak to dla tego, że wygląda w tym najlepiej z nich wszystkich. Jest właśnie ze mną. Białą koszulę podpiętą miała pod samą szuję, zaś spódnice miała za kolana, która kontrastowała z tamtym kolorem. W tym samym czasie zacząłem mimowolnie kopać w kamyki, które stały mi po drodze. Przywitałem się z nią najnaturalniej całując ją w policzek. 
-Nooo cześć.-powiedziałem odklejając się do niej.
-Hej.-wypowiedziała przyglądając się mi swoimi niebieskimi oczami. 
-A więc co dzisiaj porobimy hę?-zapytałem biorąc jej delikatne blade palce do ręki.
-Em no sama nie wiem.-powiedziała łapiąc skrawek mojej bluzy, w tym samym czasie przygryzając dolną wargę.
-Ja dobrze wiem.-powiedziałem przyciągając ją do siebie. Miałem taką ochotę. Nie taką jak kiedyś. Była ona mniejsza, ale chciałem się w jakiś sposób zadowolić. Ona wyjeżdżała jutro na "dłuuuugi weekend" a ja? Co ja z tego wszystkiego miałem? Tylko rozpaczanie, że to nie ktoś inny. Ta dziewczyna nie należała do zbyt 'rozrywkowych'. Ale cóż poradzić. Ten związek i tak długo nie potrwa. Po prostu tak czuję. 
-Nie. Sam wiesz.
-Szlag!- przeklnałem głos, próbując uspokoić swój napęd. Nie rozumiałem. Ona nigdy! Nigdy ze mną tego no po prostu nie zrobiła. W sumie u mnie to już ustawało. Czasem zastanawiałem się  czy to co robię ma sens. Jednak... czasem. Ale to było tylko przelotne "złudzenie" co poradzić.
-Wiesz. Ja jednak muszę iść.-powiedziała wyciągając swoje palce z mojego uścisku. Czułem, że jest jej nie komfortowo. Ale to chyba byłem ja. Nie mogłem się oprzeć. Byłem z nią od pół roku. I nic. Po prostu jakby to nie był związek, poza buziakami i innymi takimi. Ja co z tego miałem. Niech pomyślę, ładna może i ona była, ale co mi to dawało? Właśnie. Wyszeptałem jej do ucha słowa pożegnania puszczają ja wolno. Gdy jej sylwetki nie było widać z oddali, postanowiłem udać się do mojego przyjaciela. Był dla mnie wyjątkową osobą. Nie obchodziło mnie to że był gejem. Kochałem go za to co ma w środku. Nie przeszkadzało mi to, że wpatrywał się w  moje oczy, lu przygryzał wargę gdy mnie widział. On po prostu się mną bawił. W tej chwili bardzo mi go brakowało. Chciałem się w niego wtulić. Poczuć jego męski, głęboki, podniecający samą wonią zapach. Kochałem to w nim. Będąc przy nim zapominałem o całym świecie. Czasem myślałem, czy to coś więcej, ale od razu uchodziło mi to z głowy. Idąc tak, szarą ulicą, wpatrując się czubek moich butów, zrozumiałem, że muszę zerwać z 'Pezz'. Nie lubiła gdy tak do niej mówiłem, ale cóż... Byłem już przed jego domem. Pukając do drzwi radosny blondyn z śnieżnobiałym uśmiechem, o głęboko niebieskich oczach otworzył mi wrota.
-Hejka 'Niallerku'.
-Cześć Zayn. Cóż za niespodziewana wizyta. Właź.-powiedział zapraszając mnie do środka gestem ręki.  Rozebrałem się z niezbędnego dla mnie odzienia i wszedłem dalej. 
-Co tam u Ciebie?-zapytał siadając obok mnie.
-Eh chyba źle. Postanowiłem zerwać z Perrie.-powiedziawszy co mam na duszy poczułem ulgę i to dużą,
-Naprawdę?!-zapytał podekscytowany, myślałem, że inaczej zareaguje.
-Tak. Chyba. Ale czemu tak zareagowałeś? Nie rozumiem.-wypytałem wpatrując się w jego niebieskie oczy.
-Jeśli tobie tak będzie lepiej, to ja nie mam nic przeciwko.-powiedział wyrabiając na swoich ustach minimalny uśmiech.
-A ha.. powiedzmy, że rozumiem. 
Wtedy on patrzył na mnie zupełnie inaczej. Nie jak na tego starego przyjaciela z przed lat. Przybliżał się ku mnie z każdą minutą. Przewidywałem co chce zrobić, ale jednak nie dowierzałem. Czułem jego ciepły oddech na szyi. Był coraz wyżej, muskając moje lico. Następnie obdarzył mnie najwspanialszym pocałunkiem w usta na świecie. Z żadną dziewczyną czegoś takiego nie było. Uśmiechając się, odkleiliśmy się od siebie. 
-To był ostatni pierwszy pocałunek.-powiedziałem wstając. Nie byłem przekonany w stu procentach czy chcę zerwać z Perrie. Więc co mogłem zrobić? Co ? 
-Na pewno nie.-wyszeptał. Udałem, że tego nie słyszałem. Wyszedłem, wręcz wybiegłem z jego mieszkania. Nie wiem dlaczego. Podobało się mi to, ale jednak nie mogłem. Pomyślałem, że tego dnia zmieni się całe moje życie. Cały czas czułem go, tego nie mogłem zapomnieć. Natychmiastowo napisałem sms'a do Perrie, by pojawiła się w central parku. Pisząc to, szedłem w jego kierunku.
-Cześć.-te słowa oschło skierowałem w jej kierunku.
-Heej. Coś się stało?-zapytała migocząc swoimi błękitnymi oczami.
-Nie. Znaczy ta. Chyba. Wiesz tak to przemyślałem. Ja nie chcę tego dłużej ciągnąć. Przepraszam. 
-Ale jak to? Proszę? Dlaczego? Nie rozumiem.  Zayn!-widać było jak jej oczy robią się momentalnie zaszklone.
-Nie wiem. Nie potrafię tego wyjaśnić. Nie czuję tego. Byliśmy rok, to nie było to czego najbardziej oczekiwałem. Znudziłem się po prostu.
-Ah przecież, nie dałam Ci dupy, więc masz mnie dość. Wiedziałam!
-Nie to nie tak. Nie chcę Cie dłużej krzywdzić. Zostańmy przyjaciółmi to najbardziej do nas pasuje.
-Mhm przyjaciółmi.-powiedziała odchodząc ode mnie zapłakana. Mówiąc to cały czas myślałem o Niallu. Wiedziałem, że zakochałem się. Ona powoli odchodziła, a ja wróciłem się do jego domu. Myśląc o tym co się dziś wydarzyło. A to jeszcze nie jest koniec dnia. 
-Miałeś racje.-powiedziałem tuląc się do blondasa na przywitanie. 
-Za niedługo o wszystkim zapomnisz. Obiecuję.-pocieszył mnie. 
Nie wiem nawet jak, ale znalazłem się na łóżku. Znów całując Horana. 
-Miałeś rację. Nie ostatni.-wyszeptałem.
Ten ściągnął ze mnie podkoszulek za jednym szarpnięciem. 
Przy nim nie kontrolowałem swoich myśli. On jakby oddał się mnie. 
-Na pewno tego chcesz?
-Jestem pewien.
Tak długo na to czekałem. Może zabrzmi to dziwnie, lecz od dłuższego czasu miałem na niego ochotę. Nie można było się tego domyślić czyż nie? Przy nim czułem się sobą, po prostu nie udawałem nikogo. Schodziłem w dół jednym machnięciem ściągając jego spodnie. Za razem bokserki. Oblizałem swe usta, gdy tylko skierowałem wzrok ku jego członku. Nie powiem nie był mały. Wziąłem go do ręki od samego jego początku. Jeżdżąc po nim coraz silniej i mocniej. Z jego ust wydobywały się jęki rozkoszy. Co przytrafiało mnie o dreszcze. Po nie spełna minucie jego przyjaciel wydalił spermę. Oblizałem go. Jeżdżąc delikatnie po nim językiem. Wziąłem go do buzi całego. Obmacując go językiem. Niall trzymał się mocno łóżka. Z jego malinowych ust wydobywało się moje imię. 
-Zayn o tak, szybciej. Tak kur.....aaaa szybciej Błagam.
W tedy pomyślałem, że tej nocy nie zapomni do końca życia. Kręgosłup poboli go przez co najmniej miesiąc. Pchałem mocniej niemalże dochodząc gdy doszedłem wyszedłem z niego.

Witam ! x

Hej :) 
Tak więc na tym blogu, będę dodawać one shoty i imagine! Główni bohaterowie to One Direction. Na te posty głównie bd pisać to co czuję by się w jakikolwiek "wyżyć", ale oczywiście nie wszystko! Mam nadzieję, że będziecie wpadać na tego bloga i komentować, gdyż wasza opinia ogromnie mnie motywuje i zachęca do dalszego pisania. Mam nadzieję, że już dziś uda dodać się mi pierszy wpis. Kisses x