co dodać jako następne?

wtorek, 18 grudnia 2012

Imagine z Niallem :)x


Hej :)x
Zgodnie z ankietą dodaję imagina z Niallem.
Przepraszam, że tak długo odwlekałam z dodaniem notki, ale mam ostatnio, dużo nauki. Nie jestem zbyt wzorową uczennicą, więc trzeba coś poprawić, bo koniec półrocza a jak na razie mi to nie wychodzi. A jak tam u was z ocenami? Macie jakieś dopuszczające. Bo mi chyba wyjdą tak to smutne. Modlę się by znów nie mieć dwói z polaka, ale jednak chyba będzie i jeszcze ta inne przedmioty zawaliłam, ale nie bd wam uprzykrzać, tym życie. Macie swoje :)x
 Liczę na wasze opinie i głosy ankiecie.

                                                                   CZYTASZ=KOMENTARZ!

Tęsknisz za tym co było kiedyś. Jeszcze niecałe parę miesięcy temu uwielbiałaś spędzać z nim czas. Teraz jest tak samo, lecz to jednak nie to. Zakochałaś się w swoim najlepszym przyjacielu Niallu. Nie wiesz czy to odwzajemniona miłość, więc nie robisz sobie łudnej nadziei. Był on dla Ciebie jak brat. Bałaś się go zranić. Bo w końcu on był twoim jedynym przyjacielem. Byłaś już na skraju wyczerpania nerwowego, bo bałaś się mu wyznać prawdę. Jednak nie poddałaś się tak łatwo i poszłaś do niego. Idąc ku jego domu porządkowałaś sobie myśli i ustaliłaś co mu powiesz. Jednak z tego wyszłam całkiem odwrotna sytuacja, której się nie spodziewałaś. Zadzwoniłaś na dzwonku. Uśmiechnięty blondyn otworzył drzwi, po czym radośnie Cię przywitał. Wpuszczając Cię do środka.
-Chyba musimy porozmawiać.-zaczął rozmowę.
-Takie mam zamiar.-odparłaś.
-To dosyć trudne, ale nie mogę czekać... Chodzi o to, że jesteś moją najlepszą przyjaciółką, a ja mam problem. 
-Jaki?-zapytałaś, po czym przełknęłaś ślinę
.-Zakochałem się w najlepszej przyjaciółce. Jak myślisz,powiedzieć jej o tym? Zrozumie to?-zapytał. 
Ty z trudem przełknęłaś ślinę. Na moment zamknęłaś oczy.
-Powiedz jej. Na pewno zrozumie.-powiedziełaś przeczesując jego bond włosy. Zakochałem się w tobie.-powiedział, z nutką nadzieji i niepewności. 
Ty odpowiedziałaś na to najładniejszym uśmiechem jaki mogłaś mu zaoferować. Przysnuęłaś się ku niemu i delikatnie chwyciłaś jego twarz. Jakbyś w soich dłoniach rzymałaś najcenniejszą rzecz na świecie. Wasze czoła się zetknęły. Usta złączyły w soczystym pocałunku.
-Kocham Cię.-wyszeptałaś.Od tej pory ty i Niall tworzyliście parę

poniedziałek, 10 grudnia 2012

Ziall :)x


Hej :) Dodaję wam kolejny one shot Zialla. Za wszelkie błędy przepraszam, ale nie chciało mi się ich poprawiać. 
OSTRZEGAM WULGARYZMY, SCENA +18 NIE CHCESZ NIE CZYTAJ
Do zobaczenia już niedługo! Głosujcie w ankiecie! Enjoy



                                                                     CZYTASZ=KOMENTARZ 



-Momo! Proszę Cię, nie mam już siły się uczyć miesiącami, przecież za tydzień ferie. No zlituj się.-wypowiedziałem błagalnym głosem w stonę mamy, która stała pomiędzy futrynami drzwi.
-Nie maurdz! Kiedyś mi za to podziękujesz kochanie zrozum. To dla twojego dobra.-powiedziała wychodząc z mojego pokoju.
-Ja tego nigdy nie zroumiem! Nigdy.-wymamrotałem kładąc się lekko na łóżko i dając na twarz masywną, otwartą książkę.
Moje życie polegało na jednym i tym samym.. mianowicie nauce. Oczywiście wszystko robiłaem zgodnie z ich planami. Jeszcze gdy byłem młodszy nie zastanwiałem się nad tym a teraz. Właśnie. Dopiero teraz przejżałem na oczy. Nawet bez mojego zdania wybrali mi dziweczynę. Diana.Niby całkiem spoko, to ładna kobieta, miła, symatyczna, rozgarnięta i mi obca. Spotykaliśmy się tylko w szkole i od czasu do czasu przy kolacji z rodzicami... Dalej tego nie skomentuję. 'Ble ale brzydka pachnie ta ksiązka'. Powiedziałem w myślach biorąc głęboki oddech przez nos. Pachniała ona tak nowo. Świeży druk. Nowy papier. Ochyda. Ten zapach prześladował mnie od małego. Wziąłem ową ksiązkę z twarzy kładać ją obok siebie. Wstałem z łóżka i poszedłem na dół.
-Idę się przejść. Będę niebawem.-poweidziałem ubierjąc na siebie kurtkę i owijają czyję masywnie ciepłym szalem. Szełem w kierunki domu 'mojej dziewczyny'. Chciałem powiedzieć jej coś ważnego.*Dryn* Zadzwonił dzwonek do drzwi i te natychmiasto się otworzyły.
-O hej Diana. Pójdziesz ze mną na spacer.
-Jasne czekaj minutkę tylko się ubiorę.
Po pięciu minutach była gotowa. Właśnie po pięciu. Boszz jak ja nie lubię, gdy ktoś się spóźnia. Jeśli się nie wyrabiasz z czasem to mów a nie.. E z resztą mniejsza o to. Zabrałem ją do parku. Tam szliśmy ulicą. Waw co za zaskoczenie! Co nie? Na dworze było chłodno jak to w zimnę. Z nieba padał śnieg z deszczem. Mmm kocham taką pogodę.
-Wiesz jest coś co chciałem Cie powiedzieć.. Bo.... Wiesz.-wyspeleniłem.
-No mów!.
-Ten związek, to wszystko nie ma sensu.
-Ale jakto? Coś się stało?
-Jestem gejem. To po prostu nie dla mnie. Przepraszam.-gdy to powiedziałem ona po prostu odbiegłam. Ah gdybym wiedział jak to wszystko się potoczy nie zrobiłbym tego, ale tak czułem. Poszedłem z powrotem do domu. I od razy poszedłem do pokoju. Pouczyłam się. Umyłem. Zasnąłem.

Następny dzień.
Jest sobot. U mnie sobota oznacza ah nic innego jak poranną wizytę w bibliotece. Tak więc przebrałem się w wygodne ciuchy. Wygodne dla mnie to dresy. Udałem się w swoją stronę wpowiadając 'Wychodzę' na pożegnanie. Szedłem obładowany książkami, gdy nagle ktoś mnie szturchnęła, idąc. Pech. Wywaliłem wszystkie ksiązki na ziemię. Naszczęście były oprawione.
-Uważaj jak chodzisz.-wymamrotałem.
-Przepraszam.-wypowiedział mężczyzna odwracajac się. Pomógł mi zebrać ksiązki.
-A tak wogule to jestem Zayn.
-Niall-powiedziałem podając mu dłoń.
Gdy zobaczyłem te jego czarne magiczne oczy zakoc... Chwila, chwila czy tamte słowa powoli nie stając się czynem. Oho zaczynam się bać. Ten odprowadził mnie ku bibliotece, po czym rzem weszliśmy do środka, oddałem wyporzyczone ksiązki. Nawet nie wyporzyczyłem nowych, gdyż bylem zajęty rozmową z nim.
-To ty jesteś ten nowy?-zapytałem kierując się ku wyjściu.
-Tak to ja. Przeprowadziłem się tutaj nie dawno. Hah praktycznie to znam tylko Ciebie.
Nie wiem czemu, ale poschwlibiło mi to. Opowiedział mi o sobie. O tym, żę czuje się tutaj nie swojo, i wogule to, dla niego trudna sytuacja. Ja opowiedziałem mu o tym, za jakiego kujana robię, że zerwałem z dziewczyną. Oczywiście nie podałem powodu jaki zmyśliłem.
-Em mogę Ci coś powiedzieć?-zapytał.
-Jasne.-powiedziałem pełen ekscytacji.
-Chodź ze mnę.-On doprowadził mnie do pewnej ulicy za parkiem. Było tam pustu, tak kojąca, magicznie, tak jak jego oczy. Okey to nie miało sensu. Dziwne, że znał tą ulicę. Ja jej nie znałem, a mieszkam tu od dziecka.
-Masz!-powiedział dając mi papierosa.
Jak się okazało to tym nie było. Po drodze do domy zawarliśmy przysięgę. 'To nasza tajemnica'. Weszedłem do środka budynku, cały napromieniały, taki słoneczny, uśmiech mi z twarzy nie schodził. Chyba amorek kopnął mnie w kutasa.
-Czemu Cię tak długo nie było?-dochodziły do nie pytania.
-Byłemw bibliotece.
-Tak długo?
-Jeszcze na spacerze.
-Dzwoniła do mnie mam Diany. Podobno zerwaliście.
-To już moja sprawa.-poszedłem na górę, myśląc o Zayn'ie.
On był taki miły. uczynny, nonszalancki, schludny, niegrzeczny, po prostu spontaniczny. I te jego czarne włosy, magincze oczy, wyraziste rysy twarzy. Ugh. Co ja wymyślam. Ja nie mogę popaść w ten stan, ale niegdy takiego czegoś przed tym nie czułem. Nigdy. Co naprawdę było dziwne, lecz nie rozmyślałem, nad tym wcześniej. Miałem swoje lata, a jednak nie byłam zakochany nigdy przedtem. Tak myśląc zasnąłem.


Tydzien później.
Dziś się urodziny Zayna. Poznaliśmy się o wiele lepiej. Już wiem, dlaczego przeprowadził się tutaj. Powód mianowicie jest taki.. on jest gejem i go  za to hejtowali. No jak tam można? Nie ruzmiem ludzi nietoralancyjnych, no bo jak można wytykać kogoś palcami? Stając przed lusterm i poprawiajć muszkę miezyłem siebie wzrokiem. Haha to wyglądało komicznie. Okey jedna porpawka włosów, druga i happt. Jestem gotowy.
-Wychodzę!-wykrzyczłem schodząc w dół po dębowych schodzach.
-Gdzie idziesz?
-Do kolegi na urodziny, będę rano.-powiedziałem domykając drzwi.
Pięć minut byłem na miejscu. On otworzył drzwi. A ja wessałemsię muw usta. Były one takie ciepły, miękkie, jejku rozpływam się. Ustałem. Wspominając,przed ostatni czas, bardzo się zmieniłem. Nie widac co nie? Haha. Byliśmy sami w domu. Onznał tylko mnie so..
-Um wiatj przyacielu.
-Musimy pogadać.-powiedziałem zamykajać drzwi. Wziąłem go na ręce i zaniosłem go na kanape całując go po szyji. Zamierzałem zrobić to po raz pierwszy z nim. To było niesamowite. Położyłem się nad nim,jedną nogą stąpając po ziemi. Rozpinąłe powoli guziki, jeden za drugiem. Liżąc jego szyję i lico. On w miedzy czasie włożył mi rękę do spodni. To było oh.. kurwa coś zajebistego.
-Aaaa Zayn. tak kurwa!  Szyyybciej. Zaaynn.-wyjąkałem rozpiawszy mu koszulę go końca a następnie zaplątując place w jego czarne włosy. A onnadał robił mi przyjemność, a ja jednym ruchem ręki ściągnałem mu spodnie. Liżać jego postek i brzuch, zjechałem do gumki od bokserek, ściągając je.
-Jubilata należy uszczęśliwić.-wymamrotałem przyglądając się mi z dołu.
Zbliżając się ku jego członku, oblizałem osta, następnie oblizałem jego nasadę. Zjeżdżając niżej. Wziąłem go całego do buzi, jeżdżać po nim językiem. Uh momentalnie przechodził przezemnie dreszcz, gdy wybrażałem sobie jaką przyjemność może on czuć. On wytrysnął. Ja zassałem się bardziej. Liżać go najdokładniej na świecie. Skończyłem. On zaś ściągnął mi spodnie razem z bokserakmi jednym ruchem ręki.
-Przygotowany?-zapytał,
Dalej nie informując mni, wszedł we mnie tak zaskaująco mocno. Ugh nie mogłem sobie tego bardziej realistyczniej wybrazić. To coon robił ze mną to magia. Jakiej wcześniej nie doznałem. Jeździ w głórę i w dól tak 69 razy. Trzymając mnie za biodra posówał mocniej. Jednym palcem drażniąc się z moim członkiem wywoływał u mnie szalenstwo. Wyszedł.
-Jesteś najlepszy na świecie.-odjąknłem
-Nie tak jak ty mój, drogi nie tak jak ty.-powiedział całując mnie w szyję. Tak zasnęliśmy.

Obudził mnie dzwonek budzika.
-Zayn przepraszam muszę iść. Obiecałem, że będę nad ranem.-powiedziałem ubierając się w ubrania które były rozżucone po całym domu.  Niecłae 5 minut byłem na miejscu.
-Gdzie Cię tak długo nie było? Może mi wytłumaczyć, dlaczego zerwałeś kontakty z Dianą.-zapytała z pretensjami mama.
-Chcesz wiedzieć całą prawdę?
-Tego oczekuję.
'Okey teraz albo nigdy'Pomyślałem.
-Jestem gejem.-wydusiłem z siebie, moja twarz od początku do końca była jak z kamienia.

sobota, 8 grudnia 2012

Imagine z Zaynem :)x


Hej :)
Zgodnie z umową, dodaję imagina z Zayne'm. Jest on nie ukrywając, trochę jakby z innej planety bo pisałam go językiem zaczerpniętym z mojej książki od polskiego. Pewnie widać różnice pomiędzy tym imaginem a pozostałymi, lecz mam nadzieję, że wam się spodoba. 
Liczę na wasze głosy w ankiecie i komentarze. Krytyka jest mile widziana. :)x Kisses

btw. jeśli chcecie być informowani o nowych notkach podajcie mi swoje tt w komentarzu! A na pewno was poinformuję !



Siedzisz na sofie zapatrzona w kremową, bladą ścianę, myśląc o tym jak mało poświęcacie sobie czasu. Nieby zawsze razem a jednak osobno. Podczas gdy jedną nogę masz podwiniętą, a drugą zgiętą w kolanie siedziesz, czując wnoszącą się w powietrzu woń esencji która masz w dłoni. Zapratrzona w drzwi spoglądasz na Zayna który wchodzi do domu. Jak gdyby pierwszy raz dziw taki widziała
-Co tutaj robisz? Przecież ledwo co świt.-powiedziałaś. Z powrotem kierując zwrok na ścianę. Wymusając uśmiech na twarzy, bierzesz łyk herbaty.
-To nie mogę już spędzić więcej  czasu z moję dziewczyną?-zapytał idąc w twoją stronę. Twoje niemal nagie plecy, na których widniała cienka, lenna, lekko prześwituąca bluzeczka, okazwyały długie kasztanowe zwijające się w pierścienie włosy. Które to on zgarnął ku podbrudku. 
-Tak Ci ładniej.-wymamrotał.
Ty uśmiechnęłaś się rumieniąc. Przbliżyłaś się bliżej niego, kładąc głowę na jego silnym ęskim ramieniu. 
-Przecież wiesz, że zawsze możesz. Ale czy teraz jesto to tego warte?-wypowiedziałte słowa prosto do jego zziebniętego ucha.
Jego twarz staje się ciężkawa, szyja, a głos matowy. Niski jakby ochrypły, przygotowujący.
-Idę z tobą, ale w ogule.-powiedział muskając twoje rozgrzane od pary policzko.
-Czemóżeś tak szybko zmienił zdanie?
-Tęsknię.
-Uwierz ja też.-powiedziałaś całując jego rozpalone usta. Wzięłaś go za kołnierz koszuli i zaprowadziłaś za sobą do sypialni. Odwróciłaś twarz w jego stronę. Poczułaś jego ciepły oddech. Przysunęłaś się jeszcze bliżej.  Czule pocałował Cię. Podeszłaś pewniej do tej sprawy niż on. Wasze całusy przerodziły się w bardziej namiętne. Leżeliście na sobie. Mulat, całował mnie wokół szyi. Nie mogłaś się opszeć. Pokusa była silniejsza ode Ciebie samej. Leżałaś naga na czarnookim. Całowaliście się coraz namiętniej. Ściągnęłaś jego bokserki, jednym ruchem ręki. Zayn wszedł we Ciebie. Robił to tak starannie i tak dobrze. Był niesamowity. Próbowałaś nie jęczeć zbyt głośno, ale to było silniejsze ode Ciebie. Po chwili ustaliście i oboje zasnęliście 

piątek, 7 grudnia 2012

Larry :)x

Hej :)x
Z góry przepraszam za długą przerwę, ale tak jakoś nie znalazłam czasu na przepisanie tego wszystkiego, wiecie pełno nauki jakby świat tylko wokół tego się kręcił, ale okey. Wyrobiłam się i przepisałam Larry'ego.
Mam nadzieję, że wam się spodoba. I nie ma co ukrywać do kitu jest bo ostatnio jakoś weny brak i wgl. Masakra.
Proszę o dalsze głosownie w ankiecie! Liczę na komentarze.

Za wszelkie błędy przepraszam, ale nie chce się mi ich poprawić hah.
btw. Jutro dodam imagine z Zayn'em! Enjoy :)x



Idąc ciemną ulicą, zauważyłem trzy dobrze zbudowane sylwetki podąrzjące ze mną. Nie nie podejrzewając szedłem dalej przed siebie.  Od samego domu Zayna szli za mną. Skręciłem do nie znanej mi ulicy. Chciałem sprawdzić, czy pójdą za mną. A jednak skecili. Odwróciłem się przodem do nich.
-Czego doemnie chcecie?-wypowiedziałem te słowa w ich kioerunki.
-Hah nigdy nie zgadniesz!-powiedział jeden z nich.
-Nie rozumiem.
-Pedał!-wykrzyczał.
-Odwal się!
-Co idzies do chłopaka oh adorator.-wypowiedział 'rudy'.
-Nic Ci do tego!
-Pedał jesteś i to mi do tego.-zaśmiał się najstarszy z nich.
To co wtedy czułem było nie do opisania. Stałem tam jak osłupiały. Nie wiedziałem co miałem począć. Ja to się zawsze w coś wpakuję.
-Zostawcie mnie w spokoju!-wykrzyczałem.
Oni podeszli do mnie, jeden z nich zadał mi cios w brzuch. Następnie w trawrz, przetarłem ją i na swoich dłoniach zobaczyłem krew. Nie zdąrzyłem się ocknąć jak znów oberwałem w twarz. Czułem ttylko jak spływam sobą na zimię.  Zaczęli mnie kopać, szturać. To było nie do zniesienia, ale co ja mogłem począć? Ledwo co kontaktowałem.
-Co tutaj się dzieje?-zapytał męski zachrypięty głos.

                                                                                     *

-Co się tutaj stało? Gdzie ja jestem?-zapytałem, otwirając jedną powiekę. Światło w pomieszczeniu oślepiło moje gałki oczne.
-Spokojnie. Jest wszystko dobrze.-powiedział nieznajomu mi głos. 
Próbowałem podnieść się do pozycji siedzącej, ale nie dałem rady.
-Auuć! Boli.-wysyczałem z bólu.
-Powinieneś jeszcze polerzeć. Może zadzwonię po lekarza?-zapytałz troską.
-Wtedy otwarłem powieki.  W oczy wrzucił misię pogodny wręcz śliczny z twarzy, cimny blondyn. Z mocno ciemnymi niebieskimi oczami. Ten widok po prostu mnie uwiódł. Jego widok. Patrzył na mnie z taką troską. Był taik słodki.
-Yyy nie trzeba. Czuję się lepiej. Na prawdę.-powiedziałem wysialając na swoje twarzy uśmiech.
-Jesteś pewien?
-Tak. A możesz powiedziać mi jak się tutaj znalazłem?
-Znalazłem Cię, pobitego na ulicy. A tak apropo Louis jestem.
-Harry.-powiedziałem wpatrzony w jego błękitne oczy. Podając mu dłoń. Od czasu, gdy go zobaczyłem marzyłem by jej dotknąć.
-Dlaczego oni Cię podbili?-zapytał.
-Em. truno mi o tym mówić, ale okey. Zwyzywali mnie od pedałóż. Masaka. To przecież nie moja wina. Nie mam na to wpływu.-wymamrotałem.
-Aha.
-Mhm. Mogę się domyśleć co sobie o mnie pomyślałeś.-powiedziałem zrezygnowany.
-Nie. Ja by tak nie pomyślał nigdy.-zapierał się.
-Na prawdę?
-Tak.-powiedział posyłając mi jedne ze swoich pięknych uśmiechów.
Ulżyło mi, gdy to powiedział. On tolerował to kim jestem, nie zastanwiałam się dlaczego. Tylko po prostu cieszyłem się.
-Gdzie jet łazienka?-wydukałem.
-Pierwsze drzwi na lewo.
-Dzięki.-wyszedłem do łazinki, by zobaczyć swoją pobitą, osiniałom twarz. Stanąłem przed lusterm i zoabczyłem swoją czaszkę. Nie było aż tak źle z moją twarzą, ale z innymi częsciami ciała było gorzej. Miałem na sobie sie ślady po pobiciu. Przeglądając jeszcze swoje ciało, po chwili wyszedłe i udałem się do tymczasowego pokoju. Jego już tam nie było. Louis. Jakie to ładne imię. Takie proste, staroświeckie, śliczne, odpowiednie dla niego.'Harry uspokój się'.

                                                                                *


 Czemu pozwalasz mi tutaj być?-zapytałem wpatrując się w jego błekitne jak morze tęczówki.
-Tak p oprostu.
-Nie martw się, już niedlugo będziesz miał mnie dosyć.-zachichotałem.
-Spokojnie. Niby dlaczego?
-Każdy tak ma. Uciekłem z domu. Nie tolerowali mnie. A teraz nie mam gdzie się podzieć.
-Wiesz, że możesz sotać tutaj ile chcesz.-zaproponował. Nie rozumiałem tego.
-Ale dlaczego?
-I tak nie zrozumiesz.
-Daj mi chociaż spróbować. Porszę.
-Bo ja.. no wiesz zakochałem się...w tobie.
Mnie zamurowało. Takie samo uczucie czułem. Cieszyłem się. Przecież ja czułem to samo.
-Eh ja w tobie też.-wyznałem.
Przubliżyłem się do bliżej niego. Trzymając swoją dło bliżej niego czułem jego ciepło. Wgapując się w niego, wziąłem jego podbrudek w moje objęcia, posuwając swoją twarz bliżej. Czułem jego ciepły, cięzki oddech. Nasze usta się styknęły. 'Jak on bosko całuje'-pomyślałem. Jego język jeździł po moim podniebieniu. One walczyły ze sobą. Gdy nasze usta się rozłączyły padłem na łóżko z uśmiechem na twarzy. Lou pochylił się nademną.
-Chesz więcej?-zapytał. Ja no to tylko przytankąłem.

niedziela, 25 listopada 2012

Imagine z Harrym :)x


 Hej :)x
Tak jak w ankiecie dodaję imagina z Harrym!
 Zachęcam do dalszego głosowania w ankiecie!
Liczę na waszą opinię w komentarzu! x
Za wszelkie błędy przepraszam!

Przed przeczytaniem włącz:   http://www.youtube.com/watch?v=7lH9HqiZjH4&feature=related


Był deszczowy, pochmurny dzień. Ty byłas taka podekscytowana waszym dzisiejszym spotkaniem. Właśnie miał odwiedzić, Cię twój chłopak. Chciałaś mu oznajmić, że zostanie ojcem i spodziewacie się dziecka. Wczaśniej nie mogłaś się z nim widzieć, byłaś chora. Nie chciałaś by się zaraził. Nie chciałaś by coś mu się stało, był dla Ciebie wszystkim. Ubrana i przygotowana, niecierpliwie czekasz na niego. Mijaja minuty, godziny, on się nie zjawia. Zaczynasz uświadamiać sobie, że on znalazł sobie inną. Zapomniał o tobie. Przeszliście przez tak wiele razem. Nie chciałaś nawet o tym myśleć. Nalałaś sobie wina. Popijając jego łyk, zadzwonił ktoś na drzwi. Przetarłas swoje usta i poszłaś je otworzyć. Łudziłaś się, że to on. Jednak oczekiwania były złudne. To byli dwaj faceci ubrani jak na służbie. 
-Co się stało?-zapytałaś niepewnie mierząć ich lodowatym spojrzeniem.
-Czy tutaj mieszka [T.I] To pani?- Ty przytaknęłaś. 
-Mamy smutną wiadomość. Pani chłopak Harry, on miał wypadek, nie żyje. Wpadł w poślizg. Zmarł na miejscu. 
-Nie! To musi być jakiś żart! On. My byliśmy umówieni. Ja na niego czekałam. On mi obiecał. To jest żart.-Wybiegłaś na ulicę.-Harry ty głuku nie dam się nabrać. Wyłaź! Proszę Cię chodź tutaj i to wyjaśnij! Chodź!-łudziłaś się. Wołałaś w każdą stronę. Rozglądałaś się po ulicy, krzakach, drzewach. Nikogo nie było. Usiadłaś na ławeczce. Zakrywajac swoją twarz. Łzy ciekły Ci, jedna po drugiej.
-Harry wyłaź!-krzyknełaś zwracając głowę ku góry. Krople deszczy kapały prosto na twoją twarz. Policjant okrył Cię kurtką.
-Harry powiedź, że to żart! Chodź tu!-wołałaś w niebo głosy.-Nie zostawiaj nas. Nie zostawiaj mnie i swojego dziecka. 
Policjant zaprowadził Cię do domu twoich przyjaciół. Tam w rzałobie powiedziałaś im o tym, że sodziewasz się dziecka. Nie chciałaś tak żyć. Nic nie trzymało Cię przy ziemi i zyciu. Chciałaś by wasza rodzina była w kąplecie. Nie chciałaś żyć bez niego. Po pogrzebie stałaś kilka godzin nad jego grobem, gapiąc się na nagrobek. Łzy spływały po twoim licu. Po powrocie do domu chciałaś popełnić samobujstwo. Jednak plan powiódł się niepowodzeniem chłopcy w odpowiedzniej chwili Cię powstrzymali. 9 miesięcy po, na świat przyszedł wasz syn. Nazwałaś go tak jak chciał jego ojciec. Wychowaywałaś go najlepiej jak mogłaś. Całyczas opowiadałaś mu o jego ojcu. Ktory się wami opiekuje. Wasi przyjaciele zasępowali małemu ojca. 

czwartek, 22 listopada 2012

One shot :)x


Hej :)
Dawno temu napisałam one shot'a więc postanowiłam, że go dodam bo czemu ma się marnować w notatnikach nie? x 
Z wszystkie błędy przepraszam, ale dziś jestem za bardzo zmęczona na poprawianie ich wszystkich (fizyka mnie wykańcza). 
Mam nadzieję, że się wam podoba. Liczę na wasze głosy w ankietach. :)x 
Enjoy






Nie wiedziałam, co mam począć. Matka chciała mnie wysłać do Londynu. Czemu akurat ja? Jadę do osoby, której praktycznie nie znam. Serio? Nie widziałam jej ponad dziesięć lat. Przecież wtedy byłam malutka. Co mogę z tego czasu pamiętam? Wpakowałam turkusową sukienkę na ostatnią warstwę, dużej, przestronnej czarnej walizki. 
-Mamo, ale naprawdę nie chcę! Rozumiesz? Czemu mi to robisz?-powiedziałam zrezygnowanie siadając na róg, świeżo pościelonego łóżka. 
-Julio Wyjdzie Ci to na dobre zrozum. Anna jest przemiłą kobietą. Ma dwójkę dzieci. Na pewno się dogadacie. Głowa do góry. 
Wtedy wiedziałam, że nie mam już wyjść. Nagrabiłam sobie, to teraz mam. To na co zasłużyłam. A może i nie? Już sama nie wiem jak to ze  mną jest. Chwyciłam niepewnie torbę za rączkę po czym wyszłam  z domu kierując się w stronę samochodu. 
-Czemu mi to robisz? Co ja takiego zrobiłam?- ponowiłam pytanie, licząc na głębszą odpowiedz. 
-Naprawdę? Nie mam ochoty z tobą dyskutować!-powiedziała oschło, wiedziałam przez to, że nie zna odpowiedzi, albo po prostu boi się odpowiedzieć. Kurcze. Sama już nie wiem. A ja tak bardzo nie lubiłam wyjazdu w ciemno. Wiem. Mam prawie 18 lat, ale nie chcę być dorosła. Chcę być wiecznie młoda. Tylko nie wiedziałam jak skutecznie zatrzymać czas. Było już chyba na to za późno. Ale cóż. Wysiadłam z samochodu, bez słowa pożegnania. Kierując się w stronę bagażnika. Wyciągłam swoją walizkę. 
-Nie pożegnasz się?-zapytała wychodząc z przednich drzwi. Kierując się w moją stronę.
-Paa.-odparłam machając jej obojętnie ręką. Napięcie się odwróciłam i pewnie kroczyłam do przodu z walizką. Czułam jak moje oczy są zaszklone. Nie mogłam tego powstrzymać. Czemu ona mi to robi? Akurat mi. Puszczając walizką z uścisku, pobiegłam w jej stronę.
-Mamo ja tak strasznie nie chcę tam jechać.-powiedziałam tuląc się do niej. Czułam jak jej bawełniana bluzka jest namoczona moimi łzami. 
-Tak mi przykro. Wiesz, że jest już wszystko zaklepane. A ty musisz się nauczyć, żyć w pełnej odpowiedzialności. Wybacz.-rzekła tuląc się we mnie mocniej. 
Uwalniając się z jej uścisku, poszłam w stronę lotniska. Jeszcze miałam trochę czasu. Więc poszłam odpocząc chwilę i usiąść na pobliskiej ławce. Grzebiąc w torebce, zauważyłam, że dostałam wiadomość. Próbując ją przeczytać niemal zamarłam. Jak on mi mógł to zrobić. W taki chamski sposób. Czytając to łzy płynęły mi mimowolnie z oczu. Właśnie mój chłopak, były chłopak zerwał ze mną przez sms'a. Jest gorzej niż przedtem. Rzuciłam telefonem z powrotem do torebki. I otwarłam słone łzy, z mojego lica. 
-To zaczynamy nowy etap życia.-wymamrotałam pod nosem.
Po tym sms'ie zrozumiałam, że nie mam po co tutaj wracać. Teraz już nie mam nikogo i nikomu na mnie nie zależało. 

*2 godziny później*
Wysiadłam z samolotu, właśnie otrzymałam swoją walizkę. Mama oznajmiła mi, że mam szukać szatynki, średniego wzrostu, z kartką z moim imieniem i nazwiskiem. Tak więc zaczęłam poszukiwania, niemal obcej mi kobiety. Ha! Mam znalazłam. Nie no ma się tego farta. Co nie? Nie zaczęła szukać a już znalazłam. Spoko. Podeszła do owej pani. I z pełnym uśmiechem na twarzy powiedziałam.
-Witam. Pani Anne? To ja Julia Nowak. Miło mi.-wydukałam podając jej wolną dłoń na powiatanie.
-Dzień dobry. Julio jak miło Cię znowu widzieć.-powiowiedziała przytulając mnie. 
-To pani mnie zna?-zapytałam, by ktoś w końcu kurde no powiedział mi prawdę i sens tego, po co tutaj jestem.
-Oczywiście. Gdy byłaś mała często was odwiedziałam.-na to tylko przytakłam uśmiechając się. Fajnie. Razem poszłyśmy do taxi i ruszyłyśmy do Holmes Chapel. Tak właśnie. Nie wiedziałam co mnie jeszcze czeka. Ale ona jakoś znajomo mi wyglądała. Sama nie wiem czemu. Przecież widziałam ją dawno, dawno. Gdy byłyśmy już na miejscu, zapoznałam się z jej córką Gemmą. Przypomniałam sobie, rozmowe z mamą i ona mówiła, że jest ich dwoje. Spoko. Poszłam do przyznanego mi pokoju. Się rozpakować. Po czym znów zeszłam na dół. 
-Może w czymś wam pomcó?-zapytałam widząc jak kobiety krzątały się  po kuchni.
-Nie trzeba. Idź odpocząc po podróży.
Tak więc poszłam do salonu przed telewizor. Programy były oczywiście angielskie, napierniczali tam tak szybko, że trudno było by się połapać, ale ja miałam smykałke do tego języka.  Tak więc minęła mi kolejna godzina.
-Kolacja.-zawołała Gemm.
Jedząc sporo rozmawialiśmy. Dowiedziałam się, że Anne ma jeszcze syna, w moim wieku. Jeszcze dowiedziałam się paru rzeczy, ale to zbędne. Poczym udałam się do swojego pokoju. Tam położyłam się na łóżku i biorąc telefon do ręki włączyłam lampkę nocną. Nie miałam siły czytać tego sms'a po raz drugi, więc usunęłam go tak jak ten numer. Nie rozmyślając dłużej udałam się do łazienki. Po szybkim prysznicu poszłam z powrotem do łóżka. Układając się po ciepłą kouderką zaczęłam rozmyślać ile to rzeczy dziś się wydarzyło. Mam wysłała mnie samą do Londynu praktycznie bez mojej zgody. Teraz jestem tutaj w obcym domu. Jeszcze chłopak ze mną zerwał. Po prostu żyć nie umierać. Myśląc o tym, łzy same spływały mi po policzku. Nic nie mogłam zrobić. Poduszka była zalana słonymi łzami. Tuląc się w nią jeszcze bardziej, te myśli nie wychodziły mi z głowy. Wtyedy usłyszłam, że ktoś otwiera drzwi do mojego tymczasowego pokoju. Szybko otarłam łzy i usadowiłam się w pozycji siedzącej.
-Hej.-odezwał się zachrypnięty męski głos.
Moje zaszkole oczy ujrzały radosnego chłopca. Z głębokimi zielonymi oczami i bujnymi brązowymi lokami.
-Cześć.-powiedziałam trochę miniej entyzjastycznie.
-Ja jestem Harry. Oj a tobie co się stało? Czemu płaczesz?-powiedział siadając po drugiej stronie łóżka.
-Julia.-podałam mu rękę.-Nic.
-Przecież widzę.
-Po prostu a i tak nie zorumiesz.-powiedziałam beznadziejnie.
-Daj mi spróbować.
-Serio? Chłopak ze mną zerwał przez sms'a. Po prostu super. Jeszcze nie wiem wogóle dlaczego tutaj jestem.  
-Bardzo mi przykro. Ale spokojnie całe życie przed tobą. Głowa do góry.
-Hah skąd ja to znam.-powiedziałam próbując się uśmiechnąć.
-Nie płacz już. Proszę.-powiedział ocierając moje policzki. Jego dłonie były takie zimne, a oczy takie gorące.- To ja już idę.-powiedział wstając z łóżka.
-Paa.-odparłam kładąc się wygodnie spać. Byłam tak zmęczona, że w gmnieniu oka zasnęłam. 


*Następny dzień*

Obudziłam się o 8 i o dziwo mój humor był o wiele lepszy. Nie wiem czy to przez wieczornoą wizytę Harry'ego czy tak po prostu, nie przejmuję się tym co zaszło wczoraj. Wzięłam do ręki książkę którą to już wczoraj wieczorem ustawiłam na szafce nocnej. Miałam wczorają ją przeczytać, ale jakoś tak wyszło, że zasnęłam. Tak więc zaczęłam czytać ową książkę, nawet nie zaglądając na jej tytuł. Jak na razie początek nie był zbyt interesujący, ale okey. Bo co innego miałam robić? Tak więc doszłam do strony 14, i przerwałam bo ktoś wszedł do pokoju.
-O Hey.-powiedziałam kierując te słowa do bruneta.
-Cześć. Zaraz będzie śniadanie. Chodź.-powiedział wyciągając w moją stronę dłoń.
-Już idę. Hazza. Mogę do Ciebie tak mówić?-ten przytaknął.-Po śniadaniu pokażesz mi okolice?-zapytałam
-Jasne. A teraz chodź.-powiedział znów wyciągając rękę w moją stronę. Ja wstałam z łóżka. Uśmiechnęłam się do niego i po prostu poszłam przed siebie, zostawiając go za mną. 
-Dzień dobry!-powiedziałam entuzjastycznie do Anne. Ta przywitała się ze mną. Po czym ustawiła talerz kanapek na stole. 
-A gdzie Gemma?
-Musiała coś załatwić. Siadaj.
Usiadłam pośrodku stolika, naprzeciw mnie usiadł Harry. Ciągle się mi przyglądając. A ja tego tak bardzo nie lubię. Po prostu nienawidzę, gdy ktos się na mnie gapim gdy jem. Tak więc odłożyłam kanapkę i zaczęłam mieszać łyżeczką herbatę. Wpatrując się w ciecz. On co chwila uśmiechał się sam do siebie pod nosem. Co doprawadzało mnie do wewnętrznego szału. Spokojnie. Spokojnie. Powtarzałam to sobie w myślach. Gdy wypiłam całą esencje odeszłam od stołu, wcześnie dziękując za posiłek. Po czym odniosłam swój talerz i kubek. Udałam się z powrotem do swojego pokoju. Przebrałam się w jasne szorty i turkusowy top. Wtedy po pokoju rozbiegło się pukanie do drzwi.
-Mogę?-zapytał zachrypnięty głos, taki sam jak wczoraj. Wiedziałam, że to on.
-Tak. Wejdź.-powiedziałam zbierając najpotrzebniejsze rzeczy do torebki i odkładając wcześniej nie doczytaną książkę na półkę. 
-Idziemy?
-Chodźmy.
Tak jak planowaliśmy tak zrobiliśmy. 
-Może pójdziemy do parku?-zasugerował loczek.
-Jeśli chcesz.
Tutaj było cudownie, magicznie, pięknie. Wszystko w jednym. W takie pary jak ta, uświadomiłam sobie jak to dobrze, że nie ma mnie w Polsce. 

                                                                          *

-Harry proszę usiądźmy na tej ławce.-prosiłam go po raz kolejny, lecz ten i tak upierał się za swoim.
-Na następnej proszę. Chodźmy!
-Nie! Ja tutaj siedzę i koniec.-powiedziałam usadawiając się na drewnianej nawierzchni.-Haroldzie chodź tutaj.
Ten odwróciła się napięcie i zmierzył mnie wzrokiem. Jego mina oznaczała jakby "Jeszcze raz tak do mnie powiesz, a pożałujesz"
-Coś się stało. Haroldzie.-wstałaś z ławeczki bardziej akcentując jego imię.
-Pożałujesz tego!-wykrzyczał.
W tym samym czasie podbiegł w moim kierunki biorąc mnie w pasie przez ramie. Zaczął biegać. Jak głupi. 
-Przestań proszę! Odstaw  mnie Nooo. Jeśli tego nie zrobisz, będę mówiła do Ciebie tak już zawsze. Zawsze!-wykrzyczałam bijąc go pięściami w plecy. Ten jednak nie przestawał. 
-Haroldzie późć mnie.-wykrzyczałam 
-Chciała byś!
-Haroldzie! Proszęęęęęęę! Haaaaroldzie!-powtórzyłaś jego "imię" z dobre kilkanaście razy. Ten póścił Cię wolno.
-Porszę Julio.-jego dłonie zjeżdżały po moich udach.
-Dziękuję Harol.Harry.
Czułam, że na moich ustach widnieje uśmiech jak nigdy. Czując jak jego dłonie błądzą po moim ciele, aż chciało się go pocałować. Alee.
-Chodźmy usiąść.-wydukałam. Ten jednak stał bezruchu. W takiej samej pozycji co wcześniej.
-Nie daj się prosić noo.-wyciągnęłam rękę w jego stronę. Robiąc krok ku niemu, a on ku mnie. Nasze dłonie się zetknęły. Pociągnęłam go za nią i razem poszliśmy usiąść.
-Tęsknisz za nim?-zapytał wpatrując się swoimi głęboki zielonymi oczami prosto we mnie. Czułam to. Ja gapiłam się przed siebie.
-Nie. Dzięki Tobie.-powiedziałam kierując wzrok w jego stronę. 
On chwycił mnie za pod brudek, swoimi zimnymi dłońmi. Przybliżając się ku mnie. Czułam, że muszę to zrobić. On tego chciał, ja też. Byłam wolna. Co miałam do zrobienia? Czułam jego ciepły oddech na szyi. Nasze usta się połączyły. Jak on bosko całował. Jego usta były takie miękkie i rozpalone. Jego język jeździł po moim podniebieniu. One wręcz walczyły ze sobą. Po chwili ostaliśmy. Ja tylko nieśmiało się uśmiechnęłam. Czułam jak moje policzki zalane są rumieńcami.  
-Idziemy do domu?-zapytałam.
-Chodźmy robi się późno. Em mam rozumieć, że my jesteśmy razem?
-Jeśli tego chcesz ja bardzo.
-Okey.-powiedziała zaplatając swoje palce w moje. 
30 minut później byliśmy już pod domem. 
-A bymbył zapomniał dziś mam cały dom dla siebie. Więc co robimy?-zapytał ruszając dwuznacznie brwiami. 
-A na Co masz ochotę?-zapytałam.
-Na Ciebie.-wymamrotał pod nosem. W tym samym czasie weszliśmy do środka pomieszczenia.
-Słucham?
-Nic nic.
-No powiedź.-powiedziałam tuląc się do niego. 
-Nie powiem.-upierał się. Zaczęłam go łaskotać. To jednak nie poskutkowało. Więc podreptałam na górę, do swojego pokoju. Położyłam się na łóżku czując się lekko. Wgapiając się w kremowy sufit, rozmyślałam o tym co stało się przedtem. Może on oczekuje czegoś więcej? Nie wiedziałam tego. Usłyszałam jak wchodzi do pokoju, uchylając cicho drzwi. On położył się obok mnie.
-Mogę się Ciebie o coś zapytać ?-zapytał spoglądając mi głęboko w oczy.
-Jasne.
-Czy my jesteśmy przyjaciółmi?
-Tak, myślę, że tak.-odpowiedziałam bez wahania.
-Okey, a mogę powierzyć Ci sekret?
-Tak.-przytaknęłam.
-Zakochałem się w mojej przyjaciółce.-powiedział patrząc jaka będzie moja reakcja. Ja przybliżyłam się do niego i zostawiłam na jego ustach czuły pocałunek.
-A ja zakochałam się w przyjacielu.-powiedziałam uśmiechnięta z ulgą. 

wtorek, 20 listopada 2012

Imagine z Niallem :)x


Hej :)
Zgodnie z obok ankietą dodaję imagine z Niallem xd Mam nadzieję, że się spodoba.
Od razu ostrzegam scena +18 czytasz ba własną odpowiedzialność :) 
Liczę na komentarze x
(głosujcie dalej!)



Byłaś na bardzo, ważnym spotkaniu. To właśnie dzisiaj, przy kolacji miałaś poznać rodziców swojego chłopaka. Siedząc pomiędzy nim, a jego matką. Zaplątałaś swoją stopę o jego prawą nogę. Wtedy on wiedział jak bardzo jesteś przejęta i zdenerwowana. Wtedy on szepnął Ci do ucha. 
-Chodźmy do łazienki na chwilę proszę.
-Poczekaj dziesięć minut.
On tylko przytaknął stwarzając na swojej twarzy słodki uśmiech, po czym jadł dalej. Gdy wzięłaś kęsa greckiej sałatki, poczułaś jego rękę na swoim udzie. Miałaś małą czarną więc wiedziałaś o co mu może chodzi. Gryząc gry za gryzem, poczułaś jak jego ręka jest coraz wyżej. Włożył Ci rękę pod sukienkę. Czułaś się niesamowicie podniecona. Jego dłonie były takie zimne. Lekko się uśmiechnęłaś. Nie chciałaś wywoływać dziwnej sytuacji. To była nie komfortowa chwila dla Ciebie. Tak jak myślałaś włożył Ci tam palec wskazujący. Robiąc powolne ruchy. Sprawował, że na twoje skórze pojawiła się gęsia skórka. Następnie dołożył drugi palec. Tym razem jego ruchy były szybsze i mocniejsze. Zaczęłaś cicho pojękiwać. Wzięłaś do ręki szklankę wody, następnie robiłaś łyk za łykiem. Twoja ręka drgała. Włożyłaś rękę pod stół, wyciągając jego palce. 
-Chodź.-szepnęłaś mu na ucho. 
Wtedy on chwycił Cię za dłoń, po czym odeszliście od stołu. Zamknęliście się na klucz w łazience. Po czym mogliście dokończyć to co on zaczął.
-Proszę tu, i teraz. Dłużej nie wytrzymię.-poprosił blondyn
-Niall jaki ty jesteś...
-Dziwny? Romantyczny?-zgadywał.
-Kochanie orginalny.- uśmiechnęłaś się zadziornie. 
Szarpnęłaś za jego spodnie, które wylądowały  u jego stóp. Włożyłaś rękę w jego pasiaste bokserki, biorąc jego członka do dłoni. Zaczynając u nasady główki kończąc, powolne ruchy. Z biegiem czasu robiłaś to mocniej i szybciej. Całą restaurację przeszły jęki rozkoszy Nialla. Wtedy ściągnęłaś z niego bieliznę. Klęcząc przed nim wzięłaś go do buzi. Robiąc owalne, coraz szybsze ruchy.
-Tak, tak. Jesteś najlepsza.-te słowa wychodziły z jego ust od samego początku. 
Kiedy twoje ruchy stawały się już maksymalnie szybkie on wybuchnął. Jego sperma była w twoje buzi. Połknęłaś jej zawartość. Po czym wyciągnęłaś go z buzi przedtem gryząc jego główkę. 
-Teraz ty się przygotuj moja droga.-wypowiedział, przygryzając dolną wargę. 
Wtedy on usadowił twoje biodra, na parapecie. Po czym włożył Ci tam dwa palce. Jego ruchy od początku były szybkie i mocne. Na twoim czole pojawiły się krople potu. Z twoich ust, wydobywały się jęki jak nigdy. 
-Niall. Niall!-powiedziałaś odtrącając chłopaka od siebie.- Dość. Chodźmy już.-on wyciągnął palce. Po czym ubrał spodnie. 
-Ale obiecujesz, że dokończymy domu?
-Obiecuję.-powiedziałaś całując go namiętnie. 
Następnie ruszyliście  z powrotem do stołu. Dokończyliście jedzenie w jakieś 30 minut. Nikt was o nic nie wypytywał, co prawda mieli zdziwione miny, lecz nic sobie z tego nie robiliście. Po godzinie byliście w jego mieszkaniu. Tam dokończyliście obietnicę. Udaliście się do sypialni. Tam ściągnęłaś z niego ubrania, po czym on z Ciebie. Wszedł w Ciebie delikatnie. Czułaś się, jakby on wypełniał twoje wnętrze. Jego ruchy były powolne w tobie. Ty pojękiwałaś, gdy on robił to coraz szybciej i mocniej, Rósł w tobie. To było niesamowite. Na jego czele pojawił się pot trudu. Z każdą sekundą robił to coraz mocniej i mocniej. Trzymając rękę a jego torsie czułaś jak jego serce szybko bije. Zaczęłaś całować go namiętnie. On wytrysnął  w tobie. W tedy wyszedł. Położyłaś głowę na jego torsie.
-Dziękuję Ci. To było niesamowite. Kocham Cię.-wypowiedział. W tedy wy oboje zasnęliście. 

niedziela, 18 listopada 2012

Imagine z Harrym :)x

Hej :)
Zgodnie z ankietą obok dodaję imagina z Harrym. Pomysł zaczerpnięty z pewnej historyjki którą czytała dawno, dawno temu.  Mam nadzieję, że się wam podoba, chodź jest bardzo krótki. Następne będę dłuższe :)
 Liczę na waszą opinię, wszelaką krytykę itd. Kisses xx 



Przyszłaś do domu od lekarza. Chciałaś powiedzieć swojemu chłopakowi co Ci dolega, ale nie mogłaś. Nie chciałaś łamać mu serca. Kiedy o tym myślałaś łzy napływały Ci do oczy. Czemu akurat Was to spotkało? To nurtowało Cię dniami i nocami. Przetarłaś łezkę, która spływała po twoim policzku. Nagle okno w salonie otwiera silny wiatr. Podchodzisz bliżej, wychylasz głowę, przez futryny. Pod nim widzisz szczerzącego się Harry'ego który był cały mokry. Kociki twoich ust momentalnie się podniosły. Kazałaś mu przyjść do domu. Czekałaś na niego przed drzwiami. On z gracją je otworzył. Stałaś tuż obok niego. Spoglądając mu głęboko w oczy, zaczesałaś kosmyk jego loków za ucho. Czule go pocałowałaś. Jego zimny dotyk, przyprawiał Cię o dreszcze. Tak bardzo go kochałaś nie chciałaś go zranić. Chłopak 'zrzucił' mokre odzienie i przebrał się w suche ciuchy. Siedzieliście razem na kanapie, w ciszy wgapieni w siebie.
-Gramy w pytanie i wyzwanie?-zapytałaś.
-Jasne-odpowiedział podekscytowany.
Ty pierwsza zadałaś mu wyzwanie.
-Okey! Mam! Musisz wytrzymać beze mnie jeden dzień. Bez pisania, dzwonienia, jakiegokolwiek kontaktu. Musimy być odcięci od siebie na jedne dzień.-te słowa, tak trudno przechodziły Cie przez usta. Wiedziałaś, że ten dzień był ostatnim, a jednak dałaś mu 'wolność'. To był czas ba pożegnanie.
Było Ci strasznie przykro gdy ostatnie dni twojego życia chciałaś spędzić u jego boku, lecz nie chciałaś go rozczarować. Byłaś chora na białaczkę. Dwa dni później. Uradowany chłopak idzie Cię odwiedzić. Wchodzi do środka twojego domu. A tam widzi Ciebie. Leżysz na łóżku, bez ruchu. Cała sina. Obok Ciebie jest umieszczona karteczka, którą napisałaś wczoraj. 

"Kochanie, gratuluję, wygrałeś. Teraz rób to co dzień. Ja odeszłam. Ale nie na zawsze, kiedyś się spotkamy. Wiedź, że kochałam Cię, kocham Cię i będę Cię kochać, bez względu na wszystko"

Harry'emu momentalnie napłynęły łzy do oczu.
-Kiedyś będę przy tobie obiecuję.-wyszeptał, szlochając i ocierając słone łzy.




piątek, 16 listopada 2012

Ziall. :)x

Hej! Dodaję one shota z Ziallem dla zabicia czasu i w jakiś sposób "wypromowania" bloga. Mam nadzieję, że wam się spodoba. Jeśli nie to 'oj tam' ;) Enjoy!

Ostrzegam scena +18. Czytacie na własną odpowiedzialność. 
Liczę na komentarze!




Po raz kolejny, poszedłem spotkać się z moją dziewczyną poza mury szkoły. Czemu akurat tam? Bo jakby to ująć w szkole mamy 'poebany' system. Nie wolno nam nawet się trzymać za rękę. Gdy tutaj szacunek do miłości? Ja już sam nie wiem. Ale pomijając to, nie wiedziałem co mam począć. Z nocy na dzień myślałem o całym tym "związku". Przecież to nie miało żadnego sensu. Myślałem, czy ona nie jest ze mną dla sławy czy po prostu by zrobić sobie "dobrą reputacje" w szkole. Bo przecież byle kim nie byłem. Zastanawiałem się nad tym od dłuższego czasu, idąc w stronę jej smukłej sylwetki. Jej platynowe włosy zasłaniała fioletowa bawełniana czapka. Jej ciało okrywał mundurek. Tak właśnie. To był koszmar, ale jednak to dla tego, że wygląda w tym najlepiej z nich wszystkich. Jest właśnie ze mną. Białą koszulę podpiętą miała pod samą szuję, zaś spódnice miała za kolana, która kontrastowała z tamtym kolorem. W tym samym czasie zacząłem mimowolnie kopać w kamyki, które stały mi po drodze. Przywitałem się z nią najnaturalniej całując ją w policzek. 
-Nooo cześć.-powiedziałem odklejając się do niej.
-Hej.-wypowiedziała przyglądając się mi swoimi niebieskimi oczami. 
-A więc co dzisiaj porobimy hę?-zapytałem biorąc jej delikatne blade palce do ręki.
-Em no sama nie wiem.-powiedziała łapiąc skrawek mojej bluzy, w tym samym czasie przygryzając dolną wargę.
-Ja dobrze wiem.-powiedziałem przyciągając ją do siebie. Miałem taką ochotę. Nie taką jak kiedyś. Była ona mniejsza, ale chciałem się w jakiś sposób zadowolić. Ona wyjeżdżała jutro na "dłuuuugi weekend" a ja? Co ja z tego wszystkiego miałem? Tylko rozpaczanie, że to nie ktoś inny. Ta dziewczyna nie należała do zbyt 'rozrywkowych'. Ale cóż poradzić. Ten związek i tak długo nie potrwa. Po prostu tak czuję. 
-Nie. Sam wiesz.
-Szlag!- przeklnałem głos, próbując uspokoić swój napęd. Nie rozumiałem. Ona nigdy! Nigdy ze mną tego no po prostu nie zrobiła. W sumie u mnie to już ustawało. Czasem zastanawiałem się  czy to co robię ma sens. Jednak... czasem. Ale to było tylko przelotne "złudzenie" co poradzić.
-Wiesz. Ja jednak muszę iść.-powiedziała wyciągając swoje palce z mojego uścisku. Czułem, że jest jej nie komfortowo. Ale to chyba byłem ja. Nie mogłem się oprzeć. Byłem z nią od pół roku. I nic. Po prostu jakby to nie był związek, poza buziakami i innymi takimi. Ja co z tego miałem. Niech pomyślę, ładna może i ona była, ale co mi to dawało? Właśnie. Wyszeptałem jej do ucha słowa pożegnania puszczają ja wolno. Gdy jej sylwetki nie było widać z oddali, postanowiłem udać się do mojego przyjaciela. Był dla mnie wyjątkową osobą. Nie obchodziło mnie to że był gejem. Kochałem go za to co ma w środku. Nie przeszkadzało mi to, że wpatrywał się w  moje oczy, lu przygryzał wargę gdy mnie widział. On po prostu się mną bawił. W tej chwili bardzo mi go brakowało. Chciałem się w niego wtulić. Poczuć jego męski, głęboki, podniecający samą wonią zapach. Kochałem to w nim. Będąc przy nim zapominałem o całym świecie. Czasem myślałem, czy to coś więcej, ale od razu uchodziło mi to z głowy. Idąc tak, szarą ulicą, wpatrując się czubek moich butów, zrozumiałem, że muszę zerwać z 'Pezz'. Nie lubiła gdy tak do niej mówiłem, ale cóż... Byłem już przed jego domem. Pukając do drzwi radosny blondyn z śnieżnobiałym uśmiechem, o głęboko niebieskich oczach otworzył mi wrota.
-Hejka 'Niallerku'.
-Cześć Zayn. Cóż za niespodziewana wizyta. Właź.-powiedział zapraszając mnie do środka gestem ręki.  Rozebrałem się z niezbędnego dla mnie odzienia i wszedłem dalej. 
-Co tam u Ciebie?-zapytał siadając obok mnie.
-Eh chyba źle. Postanowiłem zerwać z Perrie.-powiedziawszy co mam na duszy poczułem ulgę i to dużą,
-Naprawdę?!-zapytał podekscytowany, myślałem, że inaczej zareaguje.
-Tak. Chyba. Ale czemu tak zareagowałeś? Nie rozumiem.-wypytałem wpatrując się w jego niebieskie oczy.
-Jeśli tobie tak będzie lepiej, to ja nie mam nic przeciwko.-powiedział wyrabiając na swoich ustach minimalny uśmiech.
-A ha.. powiedzmy, że rozumiem. 
Wtedy on patrzył na mnie zupełnie inaczej. Nie jak na tego starego przyjaciela z przed lat. Przybliżał się ku mnie z każdą minutą. Przewidywałem co chce zrobić, ale jednak nie dowierzałem. Czułem jego ciepły oddech na szyi. Był coraz wyżej, muskając moje lico. Następnie obdarzył mnie najwspanialszym pocałunkiem w usta na świecie. Z żadną dziewczyną czegoś takiego nie było. Uśmiechając się, odkleiliśmy się od siebie. 
-To był ostatni pierwszy pocałunek.-powiedziałem wstając. Nie byłem przekonany w stu procentach czy chcę zerwać z Perrie. Więc co mogłem zrobić? Co ? 
-Na pewno nie.-wyszeptał. Udałem, że tego nie słyszałem. Wyszedłem, wręcz wybiegłem z jego mieszkania. Nie wiem dlaczego. Podobało się mi to, ale jednak nie mogłem. Pomyślałem, że tego dnia zmieni się całe moje życie. Cały czas czułem go, tego nie mogłem zapomnieć. Natychmiastowo napisałem sms'a do Perrie, by pojawiła się w central parku. Pisząc to, szedłem w jego kierunku.
-Cześć.-te słowa oschło skierowałem w jej kierunku.
-Heej. Coś się stało?-zapytała migocząc swoimi błękitnymi oczami.
-Nie. Znaczy ta. Chyba. Wiesz tak to przemyślałem. Ja nie chcę tego dłużej ciągnąć. Przepraszam. 
-Ale jak to? Proszę? Dlaczego? Nie rozumiem.  Zayn!-widać było jak jej oczy robią się momentalnie zaszklone.
-Nie wiem. Nie potrafię tego wyjaśnić. Nie czuję tego. Byliśmy rok, to nie było to czego najbardziej oczekiwałem. Znudziłem się po prostu.
-Ah przecież, nie dałam Ci dupy, więc masz mnie dość. Wiedziałam!
-Nie to nie tak. Nie chcę Cie dłużej krzywdzić. Zostańmy przyjaciółmi to najbardziej do nas pasuje.
-Mhm przyjaciółmi.-powiedziała odchodząc ode mnie zapłakana. Mówiąc to cały czas myślałem o Niallu. Wiedziałem, że zakochałem się. Ona powoli odchodziła, a ja wróciłem się do jego domu. Myśląc o tym co się dziś wydarzyło. A to jeszcze nie jest koniec dnia. 
-Miałeś racje.-powiedziałem tuląc się do blondasa na przywitanie. 
-Za niedługo o wszystkim zapomnisz. Obiecuję.-pocieszył mnie. 
Nie wiem nawet jak, ale znalazłem się na łóżku. Znów całując Horana. 
-Miałeś rację. Nie ostatni.-wyszeptałem.
Ten ściągnął ze mnie podkoszulek za jednym szarpnięciem. 
Przy nim nie kontrolowałem swoich myśli. On jakby oddał się mnie. 
-Na pewno tego chcesz?
-Jestem pewien.
Tak długo na to czekałem. Może zabrzmi to dziwnie, lecz od dłuższego czasu miałem na niego ochotę. Nie można było się tego domyślić czyż nie? Przy nim czułem się sobą, po prostu nie udawałem nikogo. Schodziłem w dół jednym machnięciem ściągając jego spodnie. Za razem bokserki. Oblizałem swe usta, gdy tylko skierowałem wzrok ku jego członku. Nie powiem nie był mały. Wziąłem go do ręki od samego jego początku. Jeżdżąc po nim coraz silniej i mocniej. Z jego ust wydobywały się jęki rozkoszy. Co przytrafiało mnie o dreszcze. Po nie spełna minucie jego przyjaciel wydalił spermę. Oblizałem go. Jeżdżąc delikatnie po nim językiem. Wziąłem go do buzi całego. Obmacując go językiem. Niall trzymał się mocno łóżka. Z jego malinowych ust wydobywało się moje imię. 
-Zayn o tak, szybciej. Tak kur.....aaaa szybciej Błagam.
W tedy pomyślałem, że tej nocy nie zapomni do końca życia. Kręgosłup poboli go przez co najmniej miesiąc. Pchałem mocniej niemalże dochodząc gdy doszedłem wyszedłem z niego.

Witam ! x

Hej :) 
Tak więc na tym blogu, będę dodawać one shoty i imagine! Główni bohaterowie to One Direction. Na te posty głównie bd pisać to co czuję by się w jakikolwiek "wyżyć", ale oczywiście nie wszystko! Mam nadzieję, że będziecie wpadać na tego bloga i komentować, gdyż wasza opinia ogromnie mnie motywuje i zachęca do dalszego pisania. Mam nadzieję, że już dziś uda dodać się mi pierszy wpis. Kisses x