co dodać jako następne?

czwartek, 22 listopada 2012

One shot :)x


Hej :)
Dawno temu napisałam one shot'a więc postanowiłam, że go dodam bo czemu ma się marnować w notatnikach nie? x 
Z wszystkie błędy przepraszam, ale dziś jestem za bardzo zmęczona na poprawianie ich wszystkich (fizyka mnie wykańcza). 
Mam nadzieję, że się wam podoba. Liczę na wasze głosy w ankietach. :)x 
Enjoy






Nie wiedziałam, co mam począć. Matka chciała mnie wysłać do Londynu. Czemu akurat ja? Jadę do osoby, której praktycznie nie znam. Serio? Nie widziałam jej ponad dziesięć lat. Przecież wtedy byłam malutka. Co mogę z tego czasu pamiętam? Wpakowałam turkusową sukienkę na ostatnią warstwę, dużej, przestronnej czarnej walizki. 
-Mamo, ale naprawdę nie chcę! Rozumiesz? Czemu mi to robisz?-powiedziałam zrezygnowanie siadając na róg, świeżo pościelonego łóżka. 
-Julio Wyjdzie Ci to na dobre zrozum. Anna jest przemiłą kobietą. Ma dwójkę dzieci. Na pewno się dogadacie. Głowa do góry. 
Wtedy wiedziałam, że nie mam już wyjść. Nagrabiłam sobie, to teraz mam. To na co zasłużyłam. A może i nie? Już sama nie wiem jak to ze  mną jest. Chwyciłam niepewnie torbę za rączkę po czym wyszłam  z domu kierując się w stronę samochodu. 
-Czemu mi to robisz? Co ja takiego zrobiłam?- ponowiłam pytanie, licząc na głębszą odpowiedz. 
-Naprawdę? Nie mam ochoty z tobą dyskutować!-powiedziała oschło, wiedziałam przez to, że nie zna odpowiedzi, albo po prostu boi się odpowiedzieć. Kurcze. Sama już nie wiem. A ja tak bardzo nie lubiłam wyjazdu w ciemno. Wiem. Mam prawie 18 lat, ale nie chcę być dorosła. Chcę być wiecznie młoda. Tylko nie wiedziałam jak skutecznie zatrzymać czas. Było już chyba na to za późno. Ale cóż. Wysiadłam z samochodu, bez słowa pożegnania. Kierując się w stronę bagażnika. Wyciągłam swoją walizkę. 
-Nie pożegnasz się?-zapytała wychodząc z przednich drzwi. Kierując się w moją stronę.
-Paa.-odparłam machając jej obojętnie ręką. Napięcie się odwróciłam i pewnie kroczyłam do przodu z walizką. Czułam jak moje oczy są zaszklone. Nie mogłam tego powstrzymać. Czemu ona mi to robi? Akurat mi. Puszczając walizką z uścisku, pobiegłam w jej stronę.
-Mamo ja tak strasznie nie chcę tam jechać.-powiedziałam tuląc się do niej. Czułam jak jej bawełniana bluzka jest namoczona moimi łzami. 
-Tak mi przykro. Wiesz, że jest już wszystko zaklepane. A ty musisz się nauczyć, żyć w pełnej odpowiedzialności. Wybacz.-rzekła tuląc się we mnie mocniej. 
Uwalniając się z jej uścisku, poszłam w stronę lotniska. Jeszcze miałam trochę czasu. Więc poszłam odpocząc chwilę i usiąść na pobliskiej ławce. Grzebiąc w torebce, zauważyłam, że dostałam wiadomość. Próbując ją przeczytać niemal zamarłam. Jak on mi mógł to zrobić. W taki chamski sposób. Czytając to łzy płynęły mi mimowolnie z oczu. Właśnie mój chłopak, były chłopak zerwał ze mną przez sms'a. Jest gorzej niż przedtem. Rzuciłam telefonem z powrotem do torebki. I otwarłam słone łzy, z mojego lica. 
-To zaczynamy nowy etap życia.-wymamrotałam pod nosem.
Po tym sms'ie zrozumiałam, że nie mam po co tutaj wracać. Teraz już nie mam nikogo i nikomu na mnie nie zależało. 

*2 godziny później*
Wysiadłam z samolotu, właśnie otrzymałam swoją walizkę. Mama oznajmiła mi, że mam szukać szatynki, średniego wzrostu, z kartką z moim imieniem i nazwiskiem. Tak więc zaczęłam poszukiwania, niemal obcej mi kobiety. Ha! Mam znalazłam. Nie no ma się tego farta. Co nie? Nie zaczęła szukać a już znalazłam. Spoko. Podeszła do owej pani. I z pełnym uśmiechem na twarzy powiedziałam.
-Witam. Pani Anne? To ja Julia Nowak. Miło mi.-wydukałam podając jej wolną dłoń na powiatanie.
-Dzień dobry. Julio jak miło Cię znowu widzieć.-powiowiedziała przytulając mnie. 
-To pani mnie zna?-zapytałam, by ktoś w końcu kurde no powiedział mi prawdę i sens tego, po co tutaj jestem.
-Oczywiście. Gdy byłaś mała często was odwiedziałam.-na to tylko przytakłam uśmiechając się. Fajnie. Razem poszłyśmy do taxi i ruszyłyśmy do Holmes Chapel. Tak właśnie. Nie wiedziałam co mnie jeszcze czeka. Ale ona jakoś znajomo mi wyglądała. Sama nie wiem czemu. Przecież widziałam ją dawno, dawno. Gdy byłyśmy już na miejscu, zapoznałam się z jej córką Gemmą. Przypomniałam sobie, rozmowe z mamą i ona mówiła, że jest ich dwoje. Spoko. Poszłam do przyznanego mi pokoju. Się rozpakować. Po czym znów zeszłam na dół. 
-Może w czymś wam pomcó?-zapytałam widząc jak kobiety krzątały się  po kuchni.
-Nie trzeba. Idź odpocząc po podróży.
Tak więc poszłam do salonu przed telewizor. Programy były oczywiście angielskie, napierniczali tam tak szybko, że trudno było by się połapać, ale ja miałam smykałke do tego języka.  Tak więc minęła mi kolejna godzina.
-Kolacja.-zawołała Gemm.
Jedząc sporo rozmawialiśmy. Dowiedziałam się, że Anne ma jeszcze syna, w moim wieku. Jeszcze dowiedziałam się paru rzeczy, ale to zbędne. Poczym udałam się do swojego pokoju. Tam położyłam się na łóżku i biorąc telefon do ręki włączyłam lampkę nocną. Nie miałam siły czytać tego sms'a po raz drugi, więc usunęłam go tak jak ten numer. Nie rozmyślając dłużej udałam się do łazienki. Po szybkim prysznicu poszłam z powrotem do łóżka. Układając się po ciepłą kouderką zaczęłam rozmyślać ile to rzeczy dziś się wydarzyło. Mam wysłała mnie samą do Londynu praktycznie bez mojej zgody. Teraz jestem tutaj w obcym domu. Jeszcze chłopak ze mną zerwał. Po prostu żyć nie umierać. Myśląc o tym, łzy same spływały mi po policzku. Nic nie mogłam zrobić. Poduszka była zalana słonymi łzami. Tuląc się w nią jeszcze bardziej, te myśli nie wychodziły mi z głowy. Wtyedy usłyszłam, że ktoś otwiera drzwi do mojego tymczasowego pokoju. Szybko otarłam łzy i usadowiłam się w pozycji siedzącej.
-Hej.-odezwał się zachrypnięty męski głos.
Moje zaszkole oczy ujrzały radosnego chłopca. Z głębokimi zielonymi oczami i bujnymi brązowymi lokami.
-Cześć.-powiedziałam trochę miniej entyzjastycznie.
-Ja jestem Harry. Oj a tobie co się stało? Czemu płaczesz?-powiedział siadając po drugiej stronie łóżka.
-Julia.-podałam mu rękę.-Nic.
-Przecież widzę.
-Po prostu a i tak nie zorumiesz.-powiedziałam beznadziejnie.
-Daj mi spróbować.
-Serio? Chłopak ze mną zerwał przez sms'a. Po prostu super. Jeszcze nie wiem wogóle dlaczego tutaj jestem.  
-Bardzo mi przykro. Ale spokojnie całe życie przed tobą. Głowa do góry.
-Hah skąd ja to znam.-powiedziałam próbując się uśmiechnąć.
-Nie płacz już. Proszę.-powiedział ocierając moje policzki. Jego dłonie były takie zimne, a oczy takie gorące.- To ja już idę.-powiedział wstając z łóżka.
-Paa.-odparłam kładąc się wygodnie spać. Byłam tak zmęczona, że w gmnieniu oka zasnęłam. 


*Następny dzień*

Obudziłam się o 8 i o dziwo mój humor był o wiele lepszy. Nie wiem czy to przez wieczornoą wizytę Harry'ego czy tak po prostu, nie przejmuję się tym co zaszło wczoraj. Wzięłam do ręki książkę którą to już wczoraj wieczorem ustawiłam na szafce nocnej. Miałam wczorają ją przeczytać, ale jakoś tak wyszło, że zasnęłam. Tak więc zaczęłam czytać ową książkę, nawet nie zaglądając na jej tytuł. Jak na razie początek nie był zbyt interesujący, ale okey. Bo co innego miałam robić? Tak więc doszłam do strony 14, i przerwałam bo ktoś wszedł do pokoju.
-O Hey.-powiedziałam kierując te słowa do bruneta.
-Cześć. Zaraz będzie śniadanie. Chodź.-powiedział wyciągając w moją stronę dłoń.
-Już idę. Hazza. Mogę do Ciebie tak mówić?-ten przytaknął.-Po śniadaniu pokażesz mi okolice?-zapytałam
-Jasne. A teraz chodź.-powiedział znów wyciągając rękę w moją stronę. Ja wstałam z łóżka. Uśmiechnęłam się do niego i po prostu poszłam przed siebie, zostawiając go za mną. 
-Dzień dobry!-powiedziałam entuzjastycznie do Anne. Ta przywitała się ze mną. Po czym ustawiła talerz kanapek na stole. 
-A gdzie Gemma?
-Musiała coś załatwić. Siadaj.
Usiadłam pośrodku stolika, naprzeciw mnie usiadł Harry. Ciągle się mi przyglądając. A ja tego tak bardzo nie lubię. Po prostu nienawidzę, gdy ktos się na mnie gapim gdy jem. Tak więc odłożyłam kanapkę i zaczęłam mieszać łyżeczką herbatę. Wpatrując się w ciecz. On co chwila uśmiechał się sam do siebie pod nosem. Co doprawadzało mnie do wewnętrznego szału. Spokojnie. Spokojnie. Powtarzałam to sobie w myślach. Gdy wypiłam całą esencje odeszłam od stołu, wcześnie dziękując za posiłek. Po czym odniosłam swój talerz i kubek. Udałam się z powrotem do swojego pokoju. Przebrałam się w jasne szorty i turkusowy top. Wtedy po pokoju rozbiegło się pukanie do drzwi.
-Mogę?-zapytał zachrypnięty głos, taki sam jak wczoraj. Wiedziałam, że to on.
-Tak. Wejdź.-powiedziałam zbierając najpotrzebniejsze rzeczy do torebki i odkładając wcześniej nie doczytaną książkę na półkę. 
-Idziemy?
-Chodźmy.
Tak jak planowaliśmy tak zrobiliśmy. 
-Może pójdziemy do parku?-zasugerował loczek.
-Jeśli chcesz.
Tutaj było cudownie, magicznie, pięknie. Wszystko w jednym. W takie pary jak ta, uświadomiłam sobie jak to dobrze, że nie ma mnie w Polsce. 

                                                                          *

-Harry proszę usiądźmy na tej ławce.-prosiłam go po raz kolejny, lecz ten i tak upierał się za swoim.
-Na następnej proszę. Chodźmy!
-Nie! Ja tutaj siedzę i koniec.-powiedziałam usadawiając się na drewnianej nawierzchni.-Haroldzie chodź tutaj.
Ten odwróciła się napięcie i zmierzył mnie wzrokiem. Jego mina oznaczała jakby "Jeszcze raz tak do mnie powiesz, a pożałujesz"
-Coś się stało. Haroldzie.-wstałaś z ławeczki bardziej akcentując jego imię.
-Pożałujesz tego!-wykrzyczał.
W tym samym czasie podbiegł w moim kierunki biorąc mnie w pasie przez ramie. Zaczął biegać. Jak głupi. 
-Przestań proszę! Odstaw  mnie Nooo. Jeśli tego nie zrobisz, będę mówiła do Ciebie tak już zawsze. Zawsze!-wykrzyczałam bijąc go pięściami w plecy. Ten jednak nie przestawał. 
-Haroldzie późć mnie.-wykrzyczałam 
-Chciała byś!
-Haroldzie! Proszęęęęęęę! Haaaaroldzie!-powtórzyłaś jego "imię" z dobre kilkanaście razy. Ten póścił Cię wolno.
-Porszę Julio.-jego dłonie zjeżdżały po moich udach.
-Dziękuję Harol.Harry.
Czułam, że na moich ustach widnieje uśmiech jak nigdy. Czując jak jego dłonie błądzą po moim ciele, aż chciało się go pocałować. Alee.
-Chodźmy usiąść.-wydukałam. Ten jednak stał bezruchu. W takiej samej pozycji co wcześniej.
-Nie daj się prosić noo.-wyciągnęłam rękę w jego stronę. Robiąc krok ku niemu, a on ku mnie. Nasze dłonie się zetknęły. Pociągnęłam go za nią i razem poszliśmy usiąść.
-Tęsknisz za nim?-zapytał wpatrując się swoimi głęboki zielonymi oczami prosto we mnie. Czułam to. Ja gapiłam się przed siebie.
-Nie. Dzięki Tobie.-powiedziałam kierując wzrok w jego stronę. 
On chwycił mnie za pod brudek, swoimi zimnymi dłońmi. Przybliżając się ku mnie. Czułam, że muszę to zrobić. On tego chciał, ja też. Byłam wolna. Co miałam do zrobienia? Czułam jego ciepły oddech na szyi. Nasze usta się połączyły. Jak on bosko całował. Jego usta były takie miękkie i rozpalone. Jego język jeździł po moim podniebieniu. One wręcz walczyły ze sobą. Po chwili ostaliśmy. Ja tylko nieśmiało się uśmiechnęłam. Czułam jak moje policzki zalane są rumieńcami.  
-Idziemy do domu?-zapytałam.
-Chodźmy robi się późno. Em mam rozumieć, że my jesteśmy razem?
-Jeśli tego chcesz ja bardzo.
-Okey.-powiedziała zaplatając swoje palce w moje. 
30 minut później byliśmy już pod domem. 
-A bymbył zapomniał dziś mam cały dom dla siebie. Więc co robimy?-zapytał ruszając dwuznacznie brwiami. 
-A na Co masz ochotę?-zapytałam.
-Na Ciebie.-wymamrotał pod nosem. W tym samym czasie weszliśmy do środka pomieszczenia.
-Słucham?
-Nic nic.
-No powiedź.-powiedziałam tuląc się do niego. 
-Nie powiem.-upierał się. Zaczęłam go łaskotać. To jednak nie poskutkowało. Więc podreptałam na górę, do swojego pokoju. Położyłam się na łóżku czując się lekko. Wgapiając się w kremowy sufit, rozmyślałam o tym co stało się przedtem. Może on oczekuje czegoś więcej? Nie wiedziałam tego. Usłyszałam jak wchodzi do pokoju, uchylając cicho drzwi. On położył się obok mnie.
-Mogę się Ciebie o coś zapytać ?-zapytał spoglądając mi głęboko w oczy.
-Jasne.
-Czy my jesteśmy przyjaciółmi?
-Tak, myślę, że tak.-odpowiedziałam bez wahania.
-Okey, a mogę powierzyć Ci sekret?
-Tak.-przytaknęłam.
-Zakochałem się w mojej przyjaciółce.-powiedział patrząc jaka będzie moja reakcja. Ja przybliżyłam się do niego i zostawiłam na jego ustach czuły pocałunek.
-A ja zakochałam się w przyjacielu.-powiedziałam uśmiechnięta z ulgą. 

2 komentarze:

  1. Awww. słodkie, choć zazwyczaj z przyjaźni jak robi się miłoścto wszystko się pieprzy

    OdpowiedzUsuń
  2. Słodkie :3 popieram koleżankę z góry :D

    OdpowiedzUsuń